W marcu Zakład Ubezpieczeń Społecznych wypłaci jednorazowe dodatki. Łącznie, jak wyliczono, otrzyma je 6,5 mln osób, co będzie kosztowało budżet państwa 1,4 mld zł. Do otrzymania tych dodatków będą uprawnieni:

Reklama
  • emeryci i renciści,
  • osoby pobierające renty rodzinne i wypadkowe,
  • osoby pobierające emerytury kapitałowe i pomostowe,
  • osoby pobierające nauczycielskie świadczenia kompensacyjne,
  • osoby otrzymujące świadczenia i zasiłki przedemerytalne.

Potrzebujesz gotówki? Sprawdź, gdzie otrzymasz najtańszy kredyt!

Ustawa regulująca tę kwestię zacznie obowiązywać 1 marca, a pieniądze zostaną wypłacone razem z marcowymi świadczeniami. Jednorazowy dodatek wyniesie od 50 do 400 zł. Jego wysokość będzie uzależniona od wysokości wypłacanych emerytur czy rent. Ustawodawcy przyjęli następujące progi:

  • 400 zł dla otrzymujących świadczenia do 900 zł brutto,
  • 300 zł przy świadczeniu między 900 a 1100 zł brutto,
  • 200 zł przy świadczeniach między 1100 a 1500 zł brutto,
  • 50 zł dla otrzymujących pomiędzy 1,5 tys. a 2 tys. zł brutto.

Osoby, których wszystkie pobierane świadczenia przekraczają 2000 zł brutto, nie otrzymają dodatkowych pieniędzy. Kwota tego jednorazowego dodatku będzie liczona nie tylko od podstawowego świadczenia emerytalnego czy rentowego, lecz także od wszystkich, należnych dodatków, np. pielęgnacyjnego, kombatanckiego, dla przymusowych robotników itp. W przypadku pobierania renty rodzinnej będzie przysługiwał tylko jeden dodatek, nawet wtedy, gdy jest dzielony na kilka osób. Co więcej, jeśli ktoś otrzymuje kilka świadczeń, np. emeryturę i rentę, to zostaną one zsumowane.

Na szczęście dodatek nie zostanie objęty podatkiem dochodowym i składką na ubezpieczenie zdrowotne, dzięki czemu do kieszeni emerytów i rencistów trafi cała kwota. Świadczenie nie będzie też wykazywane w przyszłorocznym zeznaniu PIT. Co więcej, nie będzie podlegało zajęciu komorniczemu, czyli mówiąc prościej: komornik będzie mógł zająć wyłącznie do 50 proc. świadczenia podstawowego netto.

Reklama

Waloryzacja, czyli druga strona medalu

Ważniejsza od kwestii jednorazowego dodatku, jest jednak waloryzacja emerytur. Niestety, same świadczenia emerytalno-rentowe wzrosną tylko o 0,24 proc. Co w praktyce oznacza, że emeryt otrzymujący dziś świadczenie w wysokości 800 zł, po podwyżce będzie dostawał o 1,73 zł więcej. W najgorszym wypadku będzie to mniej niż 2 zł miesięcznie. Marcowa waloryzacja będzie najniższą od dziesięciu lat.

Waloryzacja to suma dwóch wskaźników: inflacji i minimum 20 procent wzrostu wynagrodzeń. Rząd mógł wprawdzie podjąć decyzję o większym wzroście, niestety, ustalono to już wcześniej, dlatego żeby choć trochę poprawić sytuację seniorów i osób niepełnosprawnych, zdecydowała się na wypłatę jednorazowego dodatku. To jednak jest dorywcze i najtańsze rozwiązanie… Co gorsza, stała podwyżka nie wchodziła w grę i nie będzie możliwa również w najbliższej przyszłości z uwagi na koszty, jakie się z nią wiążą.

Wniosek jest taki, że ci emeryci i renciści, którzy najbardziej liczyli na podwyżkę, nie odczują jej wcale, bo nie wystarczy ona nawet na opłacenie recept. Co prawda, rząd obiecał darmowe leki, jednak projekt ustawy jest w powijakach, a fundusze, które mogły zostać na to przeznaczone, zostały ulokowane w sztandarowym programie PiS Rodzina 500 Plus.

Kredyt gotówkowy? Sprawdź, gdzie otrzymasz najkorzystniejszy >>>

Bardzo niska waloryzacja rent i emerytur oraz jednorazowa zapomoga pokazują tylko dobitnie, w jak złym stanie jak polski system emerytalny. Najsmutniejsze jest jednak to, że płacą za to ci, którzy dla kraju zrobili najwięcej, ci, którzy tak naprawdę są wobec władzy bezbronni.