W wielu bankach marże przy złotowych pożyczkach hipotecznych nie przekraczają 1 proc. Jednak ich średni poziom na rynku jest wyższy. Według danych Domu Kredytowego Notus przy kredycie o wartości 280 tys. zł i 15-proc. udziale własnym średnia marża wynosi w tej chwili 1,59 proc. Jeszcze na początku 2010 roku przy takiej samej pożyczce średnia marża przekraczała 2,7 procent.
– Nie należy już oczekiwać ich znaczącego obniżenia. Przy słabszych sygnałach docierających z globalnej gospodarki oraz europejskich problemach z zadłużeniem banki muszą brać pod uwagę ryzyko wystąpienia kolejnej fali kryzysu finansowego – mówi Michał Krajkowski z DM Notus. Dlatego nie ma co liczyć na to, że średnia marża spadnie do 1 proc., czyli do poziomu sprzed kryzysu. Narzut na takim poziomie instytucje finansowe oferują jedynie zamożnym klientom, którzy dają znacznie większą gwarancję spłaty pożyczki.
– Marże na poziomie 1 – 1,2 proc. są realne dla osób o wyższej zdolności kredytowej. Taka wysokość dla tego segmentu powinna utrzymać się także w najbliższym czasie. Stawki na poziomie 0,7 – 0,8 proc. są natomiast w mojej ocenie zbyt niskie. Należy bowiem pamiętać, że do takiego kredytu w razie jakichkolwiek wahań koniunktury trzeba będzie dopłacać – ocenia Maciej Molewski, dyrektor departamentu bankowości hipotecznej w Deutsche Bank PBC.
Dlatego zdaniem specjalistów na obniżki marż mogą się w tej chwili zdecydować jedynie nieliczne instytucje. – Mogą je wprowadzić tylko te banki, które nie dokonały obniżek w ostatnich miesiącach i cały czas stosują narzuty wyraźnie wyższe niż konkurencja – twierdzi Anna Meunier, dyrektor biura rozwoju produktów hipotecznych w Pekao. W efekcie średni poziom marż na rynku może się jeszcze nieco zmniejszyć. – To nie będzie duży spadek, bo maksymalnie o 0,1 – 0,2 pkt proc. – szacuje Łukasz Tarnawa, główny ekonomista PKO BP.
Reklama
Nikt natomiast nie spodziewa się spadku marż kredytów walutowych. Dotyczy to zarówno kredytów w euro, jak i w szwajcarskiej walucie, które oferuje już tylko kilka banków w Polsce. Komisja Nadzoru Finansowego wszelkimi sposobami stara się zniechęcić do udzielania pożyczek w euro i frankach. Od połowy przyszłego roku koszt kredytu walutowego będzie dla banku trzykrotnie większy niż w przypadku pożyczki w rodzimej walucie. Dodatkowo kłopoty Grecji powodują, że kursy euro i franka szwajcarskiego są trudne do przewidzenia. Dlatego kredyty walutowe są obecnie obarczone bardzo dużym ryzykiem, zarówno dla kredytobiorcy, jak i dla banku.
– Wysokość marży jest pochodną ryzyka, jakie ponosi instytucja finansowa, udzielając pożyczki – mówi Michał Krajkowski. Dlatego te opłaty przy kredytach walutowych są i pozostaną dużo wyższe niż przy złotym. W przypadku kredytów frankowych ich średni poziom cały czas oscyluje w okolicach niemal 4 proc. Marże kredytów nominowanych w euro w ciągu roku spadły o 1 pkt proc., ale ciągle przekraczają 2,5 proc.