Przeraziło mnie w końcówce konferencji, kiedy powiedział, że rząd polski musi wydawać pieniądze na tzw. social, bo jeżeli tego nie będzie robić, to będą zamieszki. W związku z tym on się zgadza, chociaż jest to proinflacyjne. Dzisiejszą konferencję szefa NBP czytam tak, że prawdopodobnie kolejne podwyżki nastąpią w listopadzie. On chce podkreślić, że nie chce bardziej podwyższać stóp, ale może być do tego zmuszony powiedział ekonomista w Radiu ZET.
"Złoty bardzo się osłabił”
Prezes Glapiński nie wskazuje na żadne ryzyka inflacji. Mówił, że gospodarka zwalnia, nie ma problemu, że rząd musi wydawać na social, że to jest w porządku – powiedział Petru.
Ja miałem wrażenie, że słucham prezesa banku, który już opanował inflację. Wszystko na to wskazuje, że będzie 20 proc. inflacji na początku przyszłego roku, a niewykluczone, że z powodu osłabienia złotego możemy mieć zaraz bardzo wysoką inflację. Widzę, co się dzieje na stacjach benzynowych, przecież ropę nie kupujemy w złotówkach. Widzę, co się dzieje na stacjach benzynowych, ceny rosną. Przecież ropę nie kupujemy w złotówkach, później przeliczamy na złote. Jeżeli podczas konferencji złoty osłabia się o 3 gr., to świadczy o skrajnym braku jego skuteczności - mówił.
Niepoważne są półtoragodzinne konferencje prasowe. Poważny prezes banku centralnego powinien wyjść, bardzo konkretnie powiedzieć, co i dlaczego podwyższył, jak widzi sytuację i ograniczać swój słowotok. Szef banku centralnego i bank centralny jest powołany po to, żeby ceny nam w Polsce tak nie rosły. To jest jego mandat i w ogóle nie powinien się angażować w to, co robi rząd. Powinien apelować do rządu, żeby nie wydawał aż tyle, bo to jest złe dla inflacji - ocenił Petru.