Około 14,7 mld zł uzyskał budżet w lipcu z podatku od towarów i usług – wynika z nieoficjalnych informacji DGP. To oznacza, że fiskus trzyma tempo wzrostu dochodów z VAT (prawie 25-procentowy wzrost po siedmiu miesiącach), choć stopniowo ono słabnie (sam lipiec to ok. 8-procentowy wzrost rok do roku).
– Spowolnienie dynamiki wzrostu w kolejnych miesiącach było przez nas przewidywane, wskazywaliśmy, że to będzie efekt zdarzeń jednorazowych, które mocno podbiły statystyki na początku roku – przypomina nasz informator z MF.
W ministerstwie uważają, że 8 proc. rocznego wzrostu VAT w samym lipcu to dobry wynik. Tym bardziej że rok temu o tej porze na budżetowe konta wpłynął VAT od podatników rozliczających się kwartalnie. W tym roku najwięksi płatnicy nie mają takiej możliwości rozliczenia. Dodatkowo pod koniec czerwca resort finansów wprowadził 15-dniowy, przyspieszony zwrot podatku dla mikroprzedsiębiorców wykonujących usługi budowlane. Fiskus wyszedł naprzeciw oczekiwaniom firm, które sygnalizowały, że odwrócony VAT w budowlance zachwiał ich płynnością.
Dużym wsparciem dla budżetu jest w tym roku zdecydowana poprawa koniunktury gospodarczej. PKB zwiększył się w I kw. o 4 proc., a w drugim dynamika powinna być na zbliżonym poziomie. Wpływy z VAT są napędzane przez główny motor wzrostu – konsumpcję indywidualną. W pierwszych trzech miesiącach roku urosła o 4,7 proc. – najmocniej od 2008 r., a w II kw. ma szansę ten wynik pobić. W sumie w ciągu siedmiu miesięcy Ministerstwu Finansów udało się zrealizować dwie trzecie planu dochodów z VAT na cały rok (143,5 mld zł) i jest na najlepszej drodze, by go przekroczyć. Choć samo ministerstwo od kilku tygodni studzi oczekiwania, a kierujący resortem wicepremier Mateusz Morawiecki mówił, że w całym roku deficyt będzie "poniżej 50 mld zł", co jest bardzo ostrożną prognozą na tle oczekiwań rynku i dotychczasowych wyników.
Reklama
VAT mocno je poprawia, w pierwszym półroczu w budżecie pojawiła się sięgająca blisko 5,9 mld zł nadwyżka. To zasługa płynących do budżetu coraz szerszym strumieniem dochodów z danin i rekordowej dywidendy z Narodowego Banku Polskiego, który przelał na rządowe rachunki niemal 9 mld zł.
Jak do tej pory w każdym z miesięcy dochody z VAT były wyższe niż rok wcześniej, ale wyjątkowo wyglądały za styczeń, luty i marzec. W styczniu fiskus zebrał o 25 proc. więcej VAT niż rok wcześniej, w lutym aż o 80 proc. więcej, zaś w marcu – o 45 proc. Silnie zadziałał wtedy efekt przesunięcia wypłat zwrotów VAT z początku 2017 r. na grudzień 2016 r. Przyspieszając wypłaty, Ministerstwo Finansów postanowiło wykorzystać dobrą sytuację w ubiegłorocznym budżecie i przenieść – w pewnym sensie – część deficytu budżetowego z 2017 r. Efekt był taki, że wartość zwrotów VAT wyraźnie wzrosła w grudniu, za to w tym roku istotnie spadła.
W sumie w I półroczu wypłaty zwrotów były mniejsze o 7,9 mld zł, co automatycznie poprawiło wpływy do budżetu. Szczególnie niskie zwroty wypłacono właśnie w styczniu (3,9 mld zł) i w lutym (niecałe 4,4 mld zł).
Jednak nie da się wytłumaczyć tak dużego spadku wypłacanych zwrotów w całym półroczu tylko sztuczką z przesunięciami na przełomie 2016 i 2017 r. Część ekspertów zarzuciła więc MF, że świadomie blokuje zwroty. I m.in. dzięki temu udaje mu się bić kolejne budżetowe rekordy.
Resort finansów odrzuca te oskarżenia. Już wcześniej tłumaczył wyniki nowymi zasadami obowiązującymi przy rozliczeniach podatku od towarów i usług, jak np. wprowadzeniem odwróconego VAT w budownictwie czy obostrzeń przy skróconym, 25-dniowym terminie zwrotu. Swoją tezę resort postanowił udowodnić na liczbach. W piątek opublikował dane o kwotach podatku, jakie chcieli odzyskać przedsiębiorcy. Rozumowanie jest proste: gdyby wartość VAT do zwrotu żądana przez podatników wzrosła, a mimo to wypłaty były mniejsze, to zarzut o ich blokowaniu byłby uprawniony. Jednak ze statystyk wynika, że to podatnicy chcieli mniejszych wypłat. MF podaje, że firmy wnioskowały o 4,2 mld zł mniej zwrotów niż rok wcześniej. I stało się tak mimo wzrostu liczby składanych deklaracji. MF zaprezentowało zestawienie wniosków o zwrot złożonych od października ubiegło roku do marca tego roku. Ze względu na ustawowe terminy dokonywania zwrotów VAT wnioski z tych miesięcy mają bezpośredni wpływ na dochody budżetowe pierwszego półrocza. – Oznacza to, że dochody budżetowe nie są sztucznie zawyżane "zatrzymanymi zwrotami" – podało ministerstwo w piątkowym komunikacie. I przytoczyło też dane, z których wynika, że w pierwszym półroczu 2016 r. firmom nie oddano aż 3,4 mld zł, a w tym samym czasie tego roku wartość zatrzymanego VAT spadła o ponad połowę i wynosi 1,6 mld zł.
Przy ul. Świętokrzyskiej tłumaczą to wyposażeniem skarbówki w nowe narzędzia IT, które pozwalają odsiewać wyłudzających podatki od uczciwych przedsiębiorców. MF wydało również zalecenie, aby w "przypadkach braku zagrożenia wypłaty nienależnego zwrotu urzędy skarbowe dokonywały zwrotów podatku VAT bez zbędnej zwłoki". To zaś doprowadziło do spadku o ponad 3 dni przeciętnego terminu zwrotu – z 43,3 dnia do 39,9 dnia.
Według szacunków resortu finansów mniejsza wartość wstrzymanych zwrotów i przyspieszenie oddawania tych należnych obniżyło dochody z VAT w pierwszym półroczu o ponad 2 mld zł.
MF uważa, że efekty przynoszą zmiany wprowadzone w ciągu ostatniego roku. Już w 2016 r. zaczął działać jednolity plik kontrolny, który poprawił analitykę służb skarbowych. Wyższymi wpływami zaczął też napełniać kasę państwa pakiet paliwowy. Do tego od nowego roku wróciły sankcje za wyłudzenia VAT. Razem z inicjatywami ministra sprawiedliwości, który zaostrzył kary za przestępstwa podatkowe, odstraszają część oszustów.