Na pierwszy rzut oka wyniki finansowe spółek giełdowych w I kw. tego roku były znakomite. Przychody 415 z nich przeanalizowanych przez DGP (firm notowanych na naszej giełdzie jest niemal pół tysiąca, pod uwagę nie braliśmy spółek zagranicznych, a z krajowych nie wszystkie opublikowały raporty; w niektórych przypadkach uzasadnieniem jest przesunięty rok obrachunkowy) wyniosły w tym czasie 154,8 mld zł. Były o 12,5 proc. wyższe niż rok wcześniej. Wynik netto zwiększył się o 41,8 proc., do 13,9 mld zł. Tyle że te wzrosty zawdzięczamy przede wszystkim największym firmom, których akcje są w obrocie na GPW. Mniejsze spółki radziły sobie gorzej. Pokazuje to porównanie wyników przedsiębiorstw należących do indeksów WIG20 (najwięksi), mWIG40 i sWIG80 (mniejsze firmy).

Nie wszędzie zyski rosły

W tych pierwszych przychody podskoczyły średnio o niemal 16 proc., a zyski były o dwie trzecie większe niż rok wcześniej.
W głównej mierze jest to zasługa firm paliwowych. Obroty Orlenu były o ponad dwie piąte wyższe niż w pierwszych trzech miesiącach 2016 r., a zysk niemal sześć razy większy. W Lotosie skala wzrostu przychodów była podobna. Wynik netto był prawie cztery razy większy niż rok wcześniej. – W pierwszym kwartale ponownie nasze wyniki zostały wsparte przez działania regulacyjne ograniczające szarą strefę – przyznaje Wojciech Jasiński, prezes Orlenu. Chodzi o tzw. pakiet paliwowy, który ograniczył kupowanie paliw na czarno, za to podniósł popyt na wyroby naszych „narodowych czempionów”. Poprawa wyników w tych dwóch firmach odpowiada za niemal połowę wzrostu zysków w całej dwudziestce największych firm.
Reklama
Kolejne 23 proc. to zasługa Jastrzębskiej Spółki Węglowej. „To efekt m.in. wzrostu cen węgla i koksu na światowym rynku oraz działań restrukturyzacyjnych podjętych przez spółkę w 2016 i zakończonych w marcu 2017 r., w tym związanych z przekazaniem części aktywów produkcyjnych do Spółki Restrukturyzacji Kopalń” – informuje sama firma. A prezes Daniel Ozon zastrzega: – Musimy pamiętać, że funkcjonujemy na cyklicznym i dynamicznie zmieniającym się rynku. Przed rokiem JSW miała prawie 60 mln zł straty. Teraz było ponad 860 mln zysku.
Wreszcie prawie jedna piąta wzrostu największych firm wzięła się z poprawy osiągnięć spółek energetycznych. Tauron niemal podwoił wynik. Zwiększył się on do 640 mln zł. W Enerdze był wzrost z 8 mln zł do 310 mln.
Nie oznacza to, że wszystkim wiodło się równie dobrze.
W ogonie znalazły się banki. Udało się wyraźnie zwiększyć przychody. To w pewnej mierze efekt większej skali działania. Większe kredyty to – pomimo niezmieniających się od dwóch lat stóp procentowych – szansa na większe dochody. Zwłaszcza że nacisk jest kładziony obecnie na sprzedaż dających wysoką marżę kredytów konsumpcyjnych. Dochody odsetkowe rosną jednak również dlatego, że maleją koszty związane z oprocentowaniem depozytów. Ponieważ jest ono niskie, klienci przerzucają pieniądze z lokat terminowych na rachunki bieżące (tu odsetki są śladowe, więc banki korzystają finansowo). Dodatkowo ponieważ banki mają tzw. nadpłynność (nie wykorzystują wszystkich depozytów na akcję kredytową), to nie zależy im zbyt mocno na środkach klientów i choć oprocentowanie było niskie, to jeszcze je zmniejszały.
Zyski w bankach jednak spadły. Ma to związek przede wszystkim z wejściem w życie nowej ustawy o Bankowym Funduszu Gwarancyjnym. Wprowadziła ona składkę: na „fundusz przymusowej restrukturyzacji”, którą banki w całości ujmowały w wynikach I kw. Do tego dochodzi podatek bankowy. Wprawdzie banki po raz pierwszy płaciły go już w minionym roku, ale wtedy objął on tylko jeden miesiąc. Teraz – trzy.
W sumie jednak branża finansowa w WIG20 nie wypadła źle. Zysk PZU okazał się bowiem o niemal 450 mln zł większy niż rok wcześniej. To zrekompensowało pogorszenie w trzech największych bankach.

Korzystna koniunktura

Akcjonariusze spółek z indeksu mWIG40 także nie mają na ogół powodów do narzekania na ich wyniki. Ale dynamika była już znacznie mniejsza niż wśród liderów giełdy. Przychody urosły tu o 11 proc., a zyski – o 26 proc. Ale poprawę wyniku da się niemal w całości przypisać trzem spółkom: Synthosowi, Globe Trade Centre i PKP Cargo. Przy czym za największą część poprawy odpowiada ta pierwsza spółka.
Jej przychody były o niemal 90 proc. większe niż rok wcześniej. Sięgnęły 1,9 mld zł. Zysk był ponad siedem razy większy niż rok wcześniej. Wyniósł 365 mln zł. Poprawę spółka tłumaczy korzystną sytuacją na rynkach, na które dostarcza swoje wyroby. „Utrzymywała się dobra koniunktura w europejskim przemyśle motoryzacyjnym. Pierwszy kwartał 2017 r. charakteryzował ponadto rosnący, w porównaniu z ubiegłym rokiem, popyt na europejskim rynku opon na wymianę” – wyjaśniał producent kauczuku w raporcie kwartalnym. Dobre rezultaty w sprzedaży klejów to z kolei efekt „poprawy koniunktury w polskiej branży budowlano-montażowej”. Na poprawie, jeśli chodzi o inwestycje, skorzystało także PKP Cargo, gdzie np. przewozy kruszyw i materiałów budowlanych były o jedną piątą wyższe niż rok wcześniej. Z kolei w przypadku GTC poprawa wyników to przede wszystkim efekt przeszacowania w górę wartości aktywów (spółka działa w branży deweloperskiej i wynajmu nieruchomości, przede wszystkim w segmencie biur).
W mWIG40, podobnie jak w indeksie największych firm, ogólna dynamika zysków byłaby lepsza, gdyby nie banki. Handlowy i Getin Noble łącznie pogorszyły wyniki w porównaniu z I kw. 2016 r. o niemal 140 mln zł. Ta pierwsza instytucja ma za sobą najsłabszy kwartał od niemal ośmiu lat. Prócz problemów typowych dla konkurentów Handlowy notuje też spadek aktywów. Jest także mocno uzależniona od wyników działalności na rynkach finansowych. Ta zaś nie przynosiła takich dochodów jak wcześniej, co prezes Sławomir Sikora tłumaczył na spotkaniu z dziennikarzami mniejszą zmiennością na rynku obligacji. Getin Noble Bank zmaga się z kolei z koniecznością tworzenia rezerw na udzielone w przeszłości kredyty (przede wszystkim hipoteki walutowe).
Równocześnie w mWIG40 są dwa duże banki, którym udało się poprawić wyniki. To ING Bank Śląski i Bank Millennium.

Co trzeci maluch na minusie

Osiągnięcia spółek z indeksu sWIG80 wypadają jeszcze bardziej blado. Tu przychody były o niewiele ponad 9 proc. większe niż rok wcześniej. Za to wynik netto okazał się o ponad 6 proc. mniejszy. W tej grupie firm pozytywnymi bohaterami są Mennica Polska, Bank Ochrony Środowiska, Kopex i Newag. One najmocniej dołożyły się do wzrostu zysków. Nie do końca wynika to jednak z sukcesów biznesowych.
W przypadku Mennicy był to jednak głównie efekt księgowy. Spółka nie uwzględnia już wyników swojej córki Mennica – Metale Szlachetne, która została objęta postępowaniem restrukturyzacyjnym. „Wynik na dekonsolidacji” przekroczył 70 mln zł. BOŚ wyraźnie zwiększył dochody, ale w porównaniu z większością konkurentów z branży jest w uprzywilejowanej pozycji: ze względu na straty, które notował jeszcze w zeszłym roku, realizuje program naprawczy. To zaś pozwala mu nie płacić podatku od instytucji finansowych. Kopeksowi i Newagowi wystarczyło wyjść lekko nad kreskę, by zanotować po ok. 30 mln zł poprawy wyniku netto.
Na drugim biegunie znalazły się takie spółki, jak Capital Park, Polenergia czy Police z grupy Azoty. W pierwszej z firm decydująca była aktualizacja wartości nieruchomości – podobnie jak w przypadku GTC, tyle że w CP dała ona ok. 100 mln zł strat. „Nieruchomości inwestycyjne są wrażliwe na wiele elementów, w tym w szczególności na zmiany stóp kapitalizacji oraz kursu euro z uwagi na to, iż podstawą dużej części wycen nieruchomości inwestycyjnych jest czynsz wyrażony w euro” – podała spółka w raporcie kwartalnym. Dla działającej w sektorze energii odnawialnej Polenergii problemem jest spadek cen zielonych certyfikatów, a także wyższe obciążenia podatkowe w związku z obowiązującą od ubiegłego roku ustawą o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych. Z kolei w Policach słabsze wyniki to efekt dekoniunktury na rynku nawozowym (dotknęło to również, choć w mniejszym zakresie, również głównego akcjonariusza – Grupę Azoty).
O tym, że dynamika wyników w minionym kwartale zależała w głównej mierze od skali działania firm, świadczą również rezultaty najmniejszych spółek – tych, które nie mieszczą się w żadnym z głównych indeksów. One zanotowały już tylko 4-procentowy wzrost przychodów, czemu towarzyszyła niemal 24-procentowa obniżka wyników. W tej grupie co trzecia firma była w I kw. deficytowa (wśród największych – mniej niż co piąta). Ale nie powinno to dziwić. Poza głównymi indeksami są akcje spółek z największymi problemami, jak paczkomatowy Integer.pl (zarząd mówił, że spółce grozi upadłość) czy delikatesowa Alma Market, która tylko w minionym roku zanotowała niemal ćwierć miliarda złotych straty.

Bankom udało się zwiększyć przychody, ale ich zyski spadły

Kolejne kwartały nie będą już tak pozytywne

Sebastian Buczek prezes Quercus TFI: Dobre wyniki dużych spółek w I kw. to efekt po pierwsze niskiej bazy z I kw. 2016 r., a po drugie wynikom pomogły czynniki od spółek niezależne. I tak wzrost cen surowców wsparł JSW czy KGHM, a poprawa sytuacji na GPW pomogła PZU. W przypadku spółek rafineryjnych PKN Orlen i Lotos dużą rolę odegrały bardzo dobre, wysokie marże, ale też mocne ograniczenie szarej strefy w tym sektorze. Można wręcz powiedzieć, że w przypadku dużych firm był to wynikowy wystrzał.
Kolejne kwartały nie będą już tak pozytywne. Notowania na GPW nie wesprą już najprawdopodobniej tak mocno wyników PZU, także w JSW nie będzie aż tak dobrze, bo spada cena węgla. Wyjątkiem powinien być sektor bankowy, który może wyniki poprawiać dzięki wzrostowi marży odsetkowej i większej akcji kredytowej, która wcześniej rozwijała się poniżej oczekiwań. To będzie efekt lepszej koniunktury w polskiej gospodarce.
W kolejnych kwartałach na wyniki oddziaływać będzie między innymi sytuacja złotego, który w ostatnim czasie się umocnił. To powoduje, że eksporterzy będą mieli problem z pokazaniem tak dobrej rentowności jak poprzednio. Również spółki przemysłowe mają kłopot z szybkim przerzuceniem wyższych kosztów surowców na swoich odbiorców. Do tego dochodzi rosnąca presja pracowników na wyższe płace. Coraz więcej spółek wskazuje, że brakuje rąk do pracy i pojawia się konieczność podwyższania płac. I często nie są to podwyżki jednocyfrowe, ale już dwucyfrowe.

Polscy inwestorzy negatywnie nastawieni do ryzyka

Jarosław Lis zarządzający BPH TFI: Patrząc na wyceny spółek notowanych na GPW, można spostrzec, że sezon publikacji wyników za I kw. niespecjalnie zmienił obraz rynku. Notowania są bliskie długoterminowej średniej, bez większych odchyleń wskazujących na przewartościowanie czy niedowartościowanie papierów.
Trudno oczekiwać, aby osiągnięcia finansowe spółek w I kw. były w stanie wyraźniej pociągnąć w górę notowania na GPW. Obecnie dużo większe znacznie niż wyniki mają dla naszego rynku napływy kapitału. Teraz jedyny w miarę aktywny kapitał to pieniądze z zagranicy. Kapitał krajowy jest tak naprawdę nieobecny. Wiele dobrych momentów do zakupów już było, ale nie zareagował on na mocno rosnące jakiś czas temu stopy zwrotu z polskich akcji. Widzimy co jakiś czas jednorazowe większe napływy krajowego pieniądza na giełdę, ale to za mało. Widać, że polscy inwestorzy są ciągle negatywnie nastawieni do jakiegokolwiek ryzyka.
W wynikach spółek za I kw. w wielu przypadkach widać silny wzrost przychodów; nie na tyle wysoki, by udało się zrekompensować rosnące koszty. Przed rokiem firmy przemysłowe korzystały z niskich cen surowców, a eksporterzy ze słabego złotego. Dziś sytuacja jest trudniejsza, bo surowce drożeją, a złoty się umacnia. Do tego dochodzą wyższe koszty pracy, które w kolejnych kwartałach mogą ciążyć na wynikach jeszcze bardziej. Jeśli także w II i III kw. notowania złotego utrzymają się blisko obecnych poziomów, będzie to dla spółek dodatkowe wyzwanie.