Polski nie należy izolować i wytykać palcem za to, że zgłosiła weto do unijnego pakietu klimatycznego zobowiązującego państwa członkowskie do ograniczenia emisji CO2 o 80 proc. do 2050 r. - oświadczył w Pradze Ivo Hlavacz, wiceminister środowiska Republiki Czeskiej.
Sami byliśmy o krok od takiej decyzji, ale udało nam się wywalczyć pewien consensus polityczny. Uznaliśmy, że aktualne cele nie są zobowiązujące, a każdej zmianie tych celów musi towarzyszyć przeprowadzenie analizy wpływu na poszczególne sektory przemysłu, czyli na chemię, ciepłownictwo, energetykę – powiedział Hlavacz.
Potwierdził obawy polskich ekspertów, którzy sądzą się, że zbyt wyśrubowane normy ekologiczne zmuszą przedsiębiorców do przeniesienia produkcji na Wschód, co przyczyni się do wzrostu bezrobocia. Co gorsza, taka przeprowadzka wcale nie będzie miała pozytywnego wpływu na środowisko.
Zdaniem Hlavacza dopóki nie będziemy mieć naprawdę mocnej, globalnej umowy na temat obniżania emisji CO2, to unijny wyścig w realizacji celów ekologicznych nie ma sensu. Czeski wiceminister obawia się, że zbyt wyśrubowane normy wpłyną na obniżenie konkurencyjności zarówno polskiej, jak i czeskiej gospodarki.
Reklama