Najważniejsze pytanie, jakie zadają dzisiaj wszyscy odpowiedzialni za politykę gospodarczą, brzmi: kiedy inwestycje zaczną ciągnąć w górę gospodarkę? Przez cały ubiegły rok dołowały, a I kwartał tego roku też pokazał symboliczny, ale jednak spadek o 0,4 proc. w porównaniu z ubiegłym rokiem (dane za II kwartał poznamy dziś). Zmniejszenie nakładów dotyczyło sektora publicznego i prywatnego. Eksperci nie mają wątpliwości, że ten pierwszy szybciej wróci do inwestowania, tym bardziej że paliwem dla niego będą miliardy euro, które płyną już do Polski z Brukseli.
Większe wydawanie zacznie się jednak dopiero w 2018 r. Z uzasadnienia do projektu przyszłorocznego budżetu wynika, że na ten cel zarezerwowano 21,3 mld zł – o prawie 2 mld zł więcej, niż wynoszą tegoroczne plany.
– Kluczowe w nakładach budżetowych jest to, jak będziemy sobie radzili ze środkami unijnymi. Na razie wszystko idzie dobrze, ale trzeba pamiętać, że nie wiadomo, jakie owoce przyniesie brexit. Pewne jest, że budżet UE po 2020 r. będzie obcięty, ale Brytyjczycy mogą chcieć zmniejszyć swój wkład, kiedy brexit stanie się faktem w 2019 r. Kto wyda pieniądze szybciej, ten skorzysta – mówi nam jeden z ministrów.
Reklama
Dlatego na przyszły rok szef resortu finansów zaplanował budżetowe inwestycje ambitnie. Nakłady na środki trwałe są rekordowe i biją nawet plan z 2015 r. A ten zakładał duże wydatki ze względu na finisz poprzedniej wieloletniej perspektywy budżetowej UE. Historia pokazuje jednak, że na wykonanie planu w całości nie ma co liczyć. W latach 2009–2016 był realizowany średnio w 94 proc.

Drogi, kolej i Zalew Wiślany

Na czele listy inwestycyjnych priorytetów rządu na 2018 r., podobnie jak w latach poprzednich, jest obrona narodowa. Na nią pójdzie 10,5 mld zł, czyli blisko połowa wszystkich wydatków majątkowych z kasy państwa. Z tych pieniędzy kontynuowany będzie program modernizacji sił zbrojnych. Kolejny obszar to transport i łączność. Z kasy państwa m.in. na drogi krajowe, koleje czy realizację programu wieloletniego budowy połączenia między Zalewem Wiślanym a Zatoką Gdańska pójdą niecałe 3 mld zł. W pierwszej trójce kluczowych obszarów inwestycyjnych kasy państwa od lat jest też ochrona zdrowia. Na ten cel zarezerwowano 932 mln zł. Te trzy pozycje pochłoną przeszło dwie trzecie wydatków majątkowych z budżetu.
Najpierw trzeba będzie jednak rozliczyć ten rok. Zgodnie z wieloletnią tradycją przyspieszenie w wydatkach inwestycyjnych przychodzi zawsze późną jesienią. Wtedy do samorządowych i rządowych księgowych spływają faktury. Dobrze widać to po słabym inwestycyjnie roku 2016. Do końca listopada rząd wydał na inwestycje niecałe 8,5 mld zł, a tylko w grudniu przeznaczono na ten cel 9,2 mld zł. Podobnie sytuacja ma się w gminach, powiatach i województwach.
– Za połowę inwestycji publicznych odpowiadają samorządy. Wydatki budżetowe to około jednej czwartej. Dlatego bardziej istotne jest to, co się obecnie dzieje właśnie w sektorze samorządowym – mówi Tomasz Kaczor, główny ekonomista Banku Gospodarstwa Krajowego. Zwraca uwagę, że o ile wskaźniki koniunktury pokazują, że sytuacja jest dobra, to wciąż nie widać tego w twardych danych.
– Przetargów przybywa, ale władze lokalne nie rzuciły się specjalnie do inwestowania. Wciąż raczej spłacają zobowiązania, niż się zadłużają. W przyszłym roku jednak, podobnie jak rząd, muszą zacząć zwiększać nakłady, bo obudzimy się z niewydanymi środkami unijnymi. Samorządy zaś mają w tej perspektywie finansowej więcej do wydania – zwraca uwagę ekonomista BGK.
Nawet umiarkowane ożywienie w inwestycjach publicznych to także dobry prognostyk dla wydatków sektora prywatnego. Te zaś wciąż rozczarowują.
– W I połowie bieżącego roku inwestycje podmiotów zatrudniających co najmniej 50 osób były realnie o 1,1 proc. mniejsze niż rok wcześniej. W I kwartale był spadek o 0,4 proc. Kontynuacja negatywnej tendencji świadczy o dużej wstrzemięźliwości biznesu w zwiększaniu swoich mocy produkcyjnych, a tym samym potwierdza podwyższoną niepewność jako istotny hamulec popytu inwestycyjnego firm – uważa Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Plus Banku.

Państwo zainspiruje przedsiębiorców

Jeśli jednak rząd i samorząd zaczną wydawać więcej, to pociągną za sobą prywatny biznes. Ten szczególnie mocno czeka na inwestycje w infrastrukturę. Na razie swoją cegiełkę zaczynają dokładać samorządowcy. W II kwartale władze lokalne na inwestycje przeznaczyły o jedną czwartą więcej środków niż w ubiegłym roku. W całym I półroczu wydano na ten cel 6 mld zł. Kwota wciąż niewielka w porównaniu z planem rocznym, który przekracza 50 mld zł, ale widać, że w regionalnych budżetach coś drgnęło. Tego samego nie można jeszcze powiedzieć o rządzie. Wydatki majątkowe finansowane z publicznej kasy miały w I półroczu wartość 2,8 mld zł (o 3,4 proc. mniej niż rok wcześniej). Jednak już w samym II kwartale urosły o blisko 4 proc. Po stronie ministerstw jest jeszcze lekcja do odrobienia. W ostatnich miesiącach przybyło ekonomistów, którzy na podstawie tego, że coraz głębiej sięgamy do unijnej kasy, wieszczą nawet dwucyfrowe wzrosty inwestycji publicznych, począwszy od IV kwartału bieżącego roku. To zaś powinno zmobilizować także prywatne środki.
– Myślę, że przełom 2017 i 2018 r., może bardziej początek przyszłego roku, pokaże wyraźniejszy wzrost nakładów prywatnych. Jak sektor publiczny nie inwestuje, to trudno, żeby robił to prywatny biznes – podkreśla Tomasz Kaczor.
W projekcie przyszłorocznego budżetu MF przyznaje, że udział publicznych nakładów w PKB wzrośnie. Z czasem powinny dołączyć wydatki firm, które są w bardzo dobrej kondycji finansowej, ich stopień wykorzystania mocy produkcyjnych jest wysoki, a koszt kapitału niski.
Eksperci wskazują także, że w inwestycjach nadal będziemy mogli liczyć na kapitał zagraniczny, który ocenia nas jako atrakcyjne miejsce do stawiania fabryk czy centrów usług dla biznesu. Na razie tego pozytywnego obrazu nie mącą coraz bardziej problemy ze znalezieniem rąk do pracy czy przyspieszający wzrost płac.