Od 2018 roku kwota odliczana od podatku zostanie ponownie podniesiona tak, aby osoby o dochodzie rocznym do 8000 zł nie płaciły podatku – taka zmiana została zapowiedziana w Wieloletnim Planie Finansów Państwa połączonym z Aktualizacją Planu Konwergencji. We wtorek zajmie się nim rząd.
W praktyce oznacza to korektę mechanizmu wprowadzonego w tym roku. Dziś zwolnione w ogóle z PIT są osoby, których dochód roczny nie przekracza 6,6 tys. zł. Potem dla przedziału dochodów 6,6–11 tys. zł kwota wolna obniża się zgodnie z zapisanym w ustawie o PIT wzorem. Po proponowanych zmianach liczbę 6,6 tys. zastąpi 8 tys. zł, ale górny próg raczej nie zostanie zmieniony.
Dla podatników o dochodach między 11 tys. zł a progiem podatkowym wynoszącym ponad 85 528 zł nie będzie zmian. Dziś kwota wolna w tym przedziale jest stała i wynosi 3019 zł, czyli niepłacony PIT od tego dochodu to 556 zł. To dotyczy większości podatników.
Nie wiadomo, jak zostanie rozwiązana kwestia osób o najwyższych dochodach. Dziś w przedziale dochodów 85 528–127 000 zł kwota wolna jest stopniowo zmniejszana do zera. Ta górna granica została wyznaczona w okolicach pułapu trzydziestu przeciętnych pensji, po przekroczeniu którego przestaje się płacić składki emerytalne i rentowe. W przyszłym roku ten próg nieco wzrośnie. Jeśli płace wzrosną o 4 proc., to trzydziestokrotność wyniesie ponad 133 tys. zł. Nie ma jednak pewności, czy resort finansów podniesie ten limit.
Podwyżkę kwoty wolnej najbardziej odczują osoby o dochodach między 6600 a 8000 zł. W praktyce to rozwiązanie oznacza bowiem wzrost maksymalnego zwolnienia z PIT z 1188 zł do 1440 zł.
Na wprowadzeniu obecnie obowiązującego rozwiązania miało według rządu skorzystać ponad 3 mln podatników. Ilu ucieszy się z podwyższenia kwoty wolnej do 8 tys. zł? Z danych MF dotyczących rozliczenia PIT za 2015 r. (nowszych jeszcze nie ma) wynika, że 4 mln osób nie przekroczyło dochodu 8 tys. zł. Natomiast około 700 tys. zarabiało w przedziale 5–8 tys. zł. Zapewne większość z nich skorzysta na nowym rozwiązaniu.
Przygotowany dla rządu dokument nie podaje budżetowych kosztów podniesienia kwoty wolnej. Z naszych rozmów z przedstawicielami MF wynika, że wyniosą one kilkaset milionów złotych. Zresztą, mimo podwyższenia dla części podatników kwoty wolnej pozostawiono system płacenia zaliczek podatku po staremu, co oznacza, że swoją nadwyżkę odbiorą w momencie rozliczania rocznego PIT. Budżet odczuje więc te koszty w 2019 r.
Szczegóły rozwiązania zapewne poznamy po wakacjach razem z ustawą budżetową. Razem z deklaracją podniesienia kwoty wolnej Ministerstwo Finansów jasno zakomunikowało, że nie zamierza zmieniać innych kluczowych parametrów PIT, czyli progów podatkowych i kosztów uzyskania. To oznacza pozostawienie dwóch stawek (18 i 32 proc.) z progiem na poziomie 85 528 zł. I zerowymi szansami na wypełnienie niektórych postulatów w sprawie innych modyfikacji, np. resortu kultury, który chciał powrotu do 50-proc. kosztów uzyskania przychodu dla twórców. To też oznacza, że zostanie utrzymana wąska progresja polskiego systemu podatkowego, jedna z najwęższych w UE (pomijając sześć państw, gdzie obowiązuje liniowy PIT). Liderem pod tym względem jest Luksemburg z szesnastoma progami.
Podniesienie kwoty wolnej w PIT, jakie nastąpiło w Polsce w tym roku i nastąpi w 2018 r., przesunie nas nieco w zestawieniu krajów UE. Do końca 2016 r. zamykaliśmy stawkę z kwotą na poziomie 750 euro (podajemy za raportem firmy doradczej PwC). Choć nawet po zmianach przesunięcie w klasyfikacji nie będzie duże, bo swoją kwotę wolną w ostatnim czasie podnosiło sześć krajów, m.in. Niemcy, Wielka Brytania i Finlandia.
Podwyżkę trudno uznać za wypełnienie wyborczej obietnicy składanej przez PiS w kampanii wyborczej. Kwota miała wzrosnąć do 8 tys. zł – ale dla wszystkich. Po proponowanych zmianach dla większości podatników kwota wolna zostanie po staremu, a część ludzi o najwyższych dochodach na tym rozwiązaniu traci. Zaproponowanie wszystkim kwoty wolnej na poziomie 8 tys. zł kosztowałoby budżet ponad 20 mld zł. Stąd tak znaczne okrojenie wyborczych obietnic. Próbą spełnienia tej obietnicy były zmiany proponowane przy okazji projektu podatku jednolitego. Dochód wolny od opodatkowania rósł w takiej właśnie skali, ale jednocześnie rosnąć miała stawka nowej daniny dla osób zarabiających w ciągu roku więcej niż 30-krotność średniej krajowej. W ten sposób koszt wynikający z wyższej kwoty wolnej miał być przynajmniej częściowo zbilansowany podwyżką stawek.
Powrotu 50-proc. kosztów uzyskania przychodu dla twórców nie będzie