Cena prądu od 1 lipca 2024 r. Bon energetyczny i stopniowe odmrażanie

Przypomnijmy, że 1 lipca br. przestaną obowiązywać przepisy utrzymujące ceny energii dla gospodarstw domowych na poziomie z 2022 r. Nie oznacza to jednak, że od razu wejdą na poziom oczekiwany przez spółki energetyczne sprzedające energię. W maju br. parlament przyjął przepisy dzięki którym wzrosty będą częściowe. Dodatkowo gospodarstwa domowe o najniższych dochodach będą mogły skorzystać z bonu energetycznego. Ustawa o bonie energetycznym oraz o zmianie niektórych ustaw w celu ograniczenia cen energii elektrycznej, gazu ziemnego i ciepła systemowego czeka na podpis prezydenta.

Zakładając, że prezydent podpisze ten dokument, wzrost cen energii od 1 lipca br. nie będzie tak duży jak mógłby być bez tych przepisów. Nie zmienia to faktu, że prąd podrożeje o prawie 30 proc. "Obiektywnie rzecz biorąc od lipca czekają nas najwyższe podwyżki cen prądu dla przeciętnego gospodarstwa domowego (o ok. 27 proc.) od 30 lat, a więc momentu w którym dusiliśmy galopującą inflację. Od 1 lipca rodzina Kowalskich, zamiast obecnych 150 zł, wyda na prąd 190 zł miesięcznie – przypomina portal wysokienapiecie.pl

Reklama
Reklama

Cena energii elektrycznej na tle wynagrodzeń

Portal sprawdził, jak cena prądu kształtowała się od początku XX wieku aż do dziś (bazując m.in. na danych GUS-u). "Przed I wojną światową słabo opłacany robotnik w Królestwie Polskim za miesięczną pensję mógł sobie pozwolić na zakup ok. 80 kWh energii elektrycznej (gdyby tylko jego mieszkanie, jakimś cudem, zostało podłączone do jednej z pierwszych miejskich sieci)" – czytamy. Z czasem rosła ilość prądu jaką mogły kupić za swoje pobory osoby najsłabiej zarabiające. Przed II wojną światową osiągnęła poziom prawie 200 kWh.

W okresie od 1949 do 1963 r. rosła z 500 kWh do 1700 kWh. W 1963 r. nastąpiło jednak tąpnięcie. Z sprawą mrożenia cen energetyka i górnictwo węglowe zaczęły generować tak duże straty, że ówczesne władze podjęły decyzję o ich urealnieniu. Efekt? Z dnia na dzień ceny wzrosły o 130 proc. "Siła nabywcza robotniczej pensji spadła wówczas o 1000 kWh i ponownie zaczęła się wspinać dzięki kolejnemu "mrożeniu" cen na tym samym poziomie (90 gr/kWh) przez kolejne… 20 lat" – informuje wysokienapiecie.pl

Kolejna istotna zmiana nastąpiła w stanie wojennym. Cena prądu wzrosła o 100 proc., ale równocześnie wzrosły płace. W latach 1983-1984 za minimalną krajową można było kupić najwięcej prądu w dotychczasowej historii – aż 3000 kWh. Na papierze wyglądało to zachęcająco. Było jednak jedno zasadnicze "ale". "(…) przeszkodą w rozkoszowaniu się tanim prądem był jego chroniczny brak" – przypomina portal.

Cena prądu na tle wynagrodzeń w ostatnich 30 latach

Na początku lat 90. siła nabywcza minimalnej pensji spadła z 3000 do niewiele ponad 1100 kWh. Odtego momenty zaczął się jej kolejny, stopniowy wzrost. "(…) przez ostatnie 34 lata wzrost płac był szybszy od wzrostu cen prądu. Trendu tego nie zmieniły ani gigantyczne nakłady na ograniczenie emisji zanieczyszczeń z elektrowni, ani rozwój odnawialnych źródeł energii, ani koszty uprawnień do emisji CO2, ani unijny "Zielony Ład". W tej chwili za minimalną pensję krajową kupimy najwięcej energii elektrycznej w historii – blisko 3600 kWh" – pisze wysokienapiecie.pl. Portal przypomina też, że od 1990 r. średnie zużycie energii w gospodarstwie domowym niemal się nie zmieniło i wynosi nieco poniżej 2000 kWh energii elektrycznej rocznie.