Polska przekazała Ukrainie ok. 250 posowieckich czołgów T-72. Po przeróbkach wprowadzonych przez Ukraińców, m.in. wyposażeniu ich w pancerz reaktywny – pojawiły się już zdjęcia maszyn zmierzających na linię frontu. Choć w wojsku pozostały jeszcze T-72, to ich liczba jest stosunkowo niewielka. Szacunki mówią o kilkudziesięciu w miarę sprawnych sztukach. Mamy również ok. 250 leopardów 2 w wersjach A4, A5 i 2PL, z których ok. 30 sztuk jest w modernizacji, oraz zbliżoną liczbę posowieckich czołgów T-91 „Twardy”. W sumie siły pancerne mają ponad 500 czołgów. Na tle Europy Zachodniej jest to liczba imponująca, ale do obrony przed Rosją nie wystarczy.
W kwietniu minister obrony Mariusz Błaszczak podpisał umowę na zakup 250 amerykańskich abramsów. Chociaż pierwsze szkoleniowe egzemplarze mają do Polski dotrzeć już w przyszłym miesiącu, to właściwe dostawy są zadeklarowane na lata 2025–2026. Toczą się rozmowy o ich ewentualnym przyspieszeniu, ale na razie nie ma żadnych pewnych informacji w tej sprawie.
Równocześnie Polacy rozpoczęli sondowanie USA w kwestii przekazania nam części czołgów Abrams, które Amerykanie trzymają w magazynach za Atlantykiem. Na razie nie jest jasne, o jaką liczbę chodzi. – Można założyć, że poprosimy o ok. 200 sztuk, ale nawet jak byśmy dostali 100, byłoby to duże wzmocnienie – deklaruje rozmówca DGP z kręgów rządowych. Taki ruch mógłby zostać wykonany w ramach Aktu Lend & Lease, czyli pomocy militarnej i humanitarnej Stanów Zjednoczonych dla Ukrainy i innych państw regionu wartej dziesiątki miliardów dolarów.
Reklama