Szef MKiŚ wskazał, że Polska w odpowiedzi na majową decyzję TSUE o zastosowaniu środka tymczasowego ws. Turowa argumentowała, że to postanowienie nie może być wdrażane z natychmiastowym skutkiem ze względu na szereg okoliczności, które powodują, że jego wdrożenie jest wręcz niemożliwe.
11 stron w odpowiedzi na 617
- Wskazywaliśmy na wiele argumentów, bardzo dobrze je udokumentowaliśmy. Zgłosiliśmy wniosek, który ma 57 stron i ponad 560 stron załączników. Natomiast w odpowiedzi dostaliśmy 11-stronicowy dokument, w którym w żadnym miejscu nie ma merytorycznego odniesienia się do argumentacji strony polskiej - mówił Kurtyka.
Szef MKiŚ dodał, że w argumentacji przesłanej TSUE Polska zwracał uwagę z uwagi m.in. na bezpieczeństwo energetyczne nie można z dnia na dzień wyłączyć kompleksu energetycznego w Turowie.
- Co więcej, naszym obowiązkiem jest myślenie o lokalnej społeczności - zbliża się zima, a system energetyczny w Turowie jest również dostawcą ciepła i wody pitnej na obszarze Bogatyni i Zgorzelca. A zatem w przypadku wykonania decyzji TSUE, mieszkańcy tych miejscowości mogliby być pozbawieni dostaw ciepła i wody pitnej. Takie argumenty powinny być brane pod uwagę, a jednak nie są w tym zaledwie 11-stronicowym dokumencie, który został nam dostarczony 20 września - wyjaśnił Kurtyka.
Minister w rozmowie z portalem dodał, że Polska zgłosiła też wniosek, aby Wielka Izba TSUE rozpatrzyła tę sprawę, a nie jeden sędzia.
- Argumentowaliśmy, że delikatny i precedensowy charakter tej sprawy (bo po raz pierwszy TSUE stosuje sankcje finansowe w związku z art. 279 traktatu o funkcjonowaniu UE), powodują, że powinna mieć ona szerszą reprezentację po stronie sądu. Pani sędzia się do tego w żaden sposób nie odniosła merytorycznie. Polska strona zawnioskowała też o ustne wysłuchanie stron sporu. Niestety, tutaj też doszło do odrzucenia tego wniosku. Złożyliśmy również kluczowy wniosek o uchylenie środka tymczasowego, dotyczącego wstrzymania wydobycia w KWB Turów - tłumaczył w rozmowie minister.
"Sytuacja bez precedensu"
Kurtyka wskazał ponadto, że sprawa Turowa jest dla Polski szczególnie ważna w kontekście wyłączenia bloku węglowego w Jaworznie. - To jest sytuacja bez precedensu. Nie wyobrażam sobie, że jesteśmy w stanie domknąć dzisiaj krajowy bilans energetyczny i cieplny, nie mając dostaw z elektrowni Turów. Taka jest rzeczywistość naszego systemu energetycznego - podkreślił.
Minister w rozmowie z wPolityce.pl zapewnił, że Polska zadeklarowała, że jest gotowa do osiągnięcia porozumienia z Czechami ws. Turowa. Od 17 czerwca odbyło się 12 spotkań negocjacyjnych, a niektóre trwały po kilka dni. Równolegle odbyło się też kilkadziesiąt spotkań zespołów eksperckich.
- Działamy w sposób transparentny i wykazujemy dobrą wolę do osiągnięcia kompromisu pomiędzy obydwiema stronami. Wczoraj rozmawiałem na ten temat z samorządowcami z regionów przygranicznych, nie tylko z polskimi, ale także czeskimi. Dla nich cała dyskusja, która jest zawieszona na poziomie TSUE, jest abstrakcyjna, dlatego że nie niesie żadnego rozwiązania dla samego regionu. My jesteśmy gotowi do rozmów, chcemy się porozumieć. Natomiast do tego porozumienia potrzebna jest wola obydwu stron. Każdy może sobie ocenić, jakie są konsekwencje dynamiki przedwyborczej w Czechach - podsumował Kurtyka.