Zapowiedź publicznej pomocy, która ma ożywić chińską gospodarkę, od razu wpłynęła na nastroje inwestorów. Chiński indeks CSI 300 wzrósł na zamknięciu aż o 7,4 procent. Optymizm przeniósł się też do innych krajów Azji, a nawet Europy. Warszawska giełda również zaczęła notowania od małych wzrostów.
Co ciekawe, chińska pomoc dla gospodarki, nie bedzie przypominała pomocy, na którą zdecydowały się Stany Zjednoczone czy Unia Europejska. Zachód pompował głównie pieniądze do systemu bankowego. Chiny natomiast wracają do metody polegającej na organizowaniu robót publicznych.
Budowa dróg, lotnisk, sieci kolejowych, osiedli mieszkaniowych - to główne priorytety rządu. Część z puli 600 miliardów dolarów będzie przeznaczona na ulgi podatkowe dla przedsiębiorców. Nie mała część pójdzie również na energetyka, ochrona środowiska, opieka społeczna i innowacyjność techniczna.
Pekin boi się, że kryzys spowolni chińską gospodarkę. Dlatego władze wpompują prawie 600 miliardów dolarów w rynek (4 bilionów juanów). Ale nie w banki, jak to robi Zachód. Wieś ma budować więcej dróg, a inżynierowie patentować więcej wynalazków. Wszystko po to, by po 2-procentowym spadku wzrostu gospodarczego, ten znów wrócił do poziomu 11 procent.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama