Czy to prawda, że wyjątkowo wielu lekarzy zamierza wyjechać z Polski? Izba informowała niedawno, że do końca kwietnia wydała 255 zaświadczeń potrzebnych do wykonywania zawodu za granicą.
Duża liczba zaświadczeń to jedno, ale rozmawiając o planach wyjazdowych polskich lekarzy, warto przyjrzeć się również kilku innym czynnikom. Finansowanie ochrony zdrowia w Polsce jest jednym z najniższych wśród państw OECD, bardzo szybko rośnie udział wydatków prywatnych na zdrowie, a jeśli chodzi o publiczne nakłady, to w kolejnych latach inne kraje nadal będą nam uciekały. Ponadto od dawna borykamy się z niedoborami kadrowymi. I choć liczba lekarzy pracujących w naszym kraju wzrasta, jesteśmy na trzecim miejscu na świecie pod względem liczby polskich lekarzy pracujących w innych krajach – czyli wykształcony w Polsce lekarz zasila zagraniczne systemy ochrony zdrowia. Z kolei pod względem liczby obcokrajowców pracujących u nas zajmujemy jedno z ostatnich miejsc. Przyczyny to oczywiście jedne z najniższych w Unii płac w stosunku do średniej krajowej i złe warunki pracy. Polski lekarz specjalista wykonuje dwukrotnie więcej konsultacji niż jego koledzy w innych krajach OECD. Poza tym problemy z zapewnieniem ciągłości świadczeń powodują konieczność dyżurowania nawet przez kilka dni z rzędu. Dlatego lekarze szukają lepszych warunków, lepszych możliwości rozwoju zawodowego i osobistego. Wyjeżdżają głównie młodzi, chcąc zapewnić godne warunki swoim rodzinom i normalnie pracować. Chcielibyśmy pracować zgodnie z unijnymi normami o czasie pracy. Ale w Polsce granice wciąż są przekraczane. Musimy pracować ponad miarę, bo inaczej system opieki zdrowotnej runie.
Płace lekarzy w ostatnich latach znacząco wzrosły. Szpitale wręcz o nich rywalizują, podbijając stawki.
Reklama
Owszem, ale wciąż wynagrodzenia lekarzy w Polsce to zaledwie 1,4 w odniesieniu do średniej płacy, podczas gdy na Słowacji i w Czechach wskaźnik ten wynosi 2,4, we Francji 4,9, a w Niemczech 5,4. Więc trudno się dziwić, że polski lekarz szuka lepszego miejsca do pracy i do życia.
Reklama
Warto zauważyć, że w ostatnim dziesięcioleciu płaca minimalna w Polsce wzrosła o 102 proc., średnia płaca o 52 proc., a wycena świadczeń zdrowotnych zaledwie o 11 proc. Trzeba wziąć także pod uwagę wskaźnik zatrudnienia w ochronie zdrowia. W Polsce wynosi on 6, czyli tylko 6 proc. Polaków pracuje w instytucjach związanych ze zdrowiem. W Norwegii wynosi on 20, a średnia w krajach OECD przekracza 10. Te liczby pokazują, jak mocno polski system jest niedofinasowany i ubogi kadrowo. Nie może być dobrze oceniany przez społeczeństwo, jeśli tak niewielu ludzi chce w nim pracować.
Te wszystkie wskaźniki świadczą o tym, że dotarliśmy już do finansowej granicy wydolności systemu ochrony zdrowia. Choć trzeba sobie powiedzieć, że za te niewielkie pieniądze pacjent otrzymuje bardzo dużo. Nigdzie na świecie przy tak niewielkich nakładach nie zapewnia się tak profesjonalnego i szerokiego spektrum świadczeń.
Jak statystyki dotyczące wyjazdów lekarzy wyglądały w poprzednich latach?
Najwięcej lekarzy wyjechało w latach 2004–2006, ponad 2 tys. rocznie. Było to związane z dyrektywami unijnymi dotyczącymi swobodnego przemieszczania się i uznawania kwalifikacji. Kolejnym ułatwieniem była znajomość języka angielskiego, która jest obecnie powszechna, a nie jest regułą wśród starszych roczników. Później tych wyjazdów, a raczej pobranych zaświadczeń, bo to ich dotyczą posiadane przez nas statystyki, było średnio 600–700 rocznie.