Andrusiewicz pytany o deklaracje wyjazdów lekarzy z Polski i podwyżki płac w służbie zdrowia przypomniał, że pułapy kolejnych wzrostów w każdym roku są osiągane szybciej, niż założony w ustawie plan.

Reklama

Mogę powiedzieć z przykrością, że jeżeli lekarze składają wnioski o możliwość podjęcia pracy w innym kraju, to jest to informacja przykra - stwierdził rzecznik MZ.

Winny COVID-19?

Jego zdaniem na takie decyzje może mieć wpływ bieżąca walka z Covidem, wyczerpanie lekarzy i zespołów medycznych, widoczne nie tylko w Polsce, ale też w innych krajach Unii Europejskiej.

Na pewno na to wpływ ma Covid. Ja liczę jednak, że te deklaracje złożone przez lekarzy będą się miały może nijak do rzeczywistości, ale ta skala będzie mniejsza - powiedział Andrusiewicz.

Przypomniał, że resort ze swej strony poszukuje lekarzy do pracy w Polsce, m.in pozyskując ich z ościennych państw - Białorusi, czy Ukrainy. Niektórzy po pierwsze mają specjalizację i mogą podjąć pracę medyka w Polsce, po drugie władają językiem polskim - wyjaśnił.

Rzecznik podał, że wydanych jest ok. 130 zgód na podjęcie pracy w Polsce przez obywateli Ukrainy i Białorusi. W ten sposób uzupełniamy te brak, o których każdy wie - dodał.

Reklama

Liczę, że skala możliwych odejść będzie mniejsza. Nakłady na służbę zdrowia rosną. Zespół trójstronny, który tu pracuje tydzień w tydzień, wypracowuje te standardy wynagrodzeń nie tylko dla lekarzy, pielęgniarek, ale ogólnie mówiąc personelu medycznego w szpitalach - podkreślił rzecznik MZ.

Rekordowa liczba lekarzy chce wyjechać z Polski

Prawie 200 zaświadczeń potrzebnych do otrzymania zatrudnienia za granicą pobrali lekarze w okręgowych izbach lekarskich w pierwszym kwartale tego roku. To rekord – mówi PAP prezes Naczelnej Rady Lekarskiej (NRL) prof. Andrzej Matyja.

Nigdy w historii nie było takiej liczby w ciągu kwartału – dodaje prezes. Przyznaje także, że „nie dziwi go, że coraz więcej lekarzy myśli o opuszczeniu kraju”.

Prof. Matyja podkreśla, że polski system ochrony zdrowia jest niewydolny. Jego zdaniem jeśli rząd szybko nie zareaguje i nie zwiększy nakładów na służbę zdrowia, przede wszystkim na kształcenie kolejnych medyków i poprawę warunków pracy i płacy dla nich, to „dojdzie do katastrofy” – po zakończeniu pandemii polskich pacjentów nie będzie miał kto leczyć.