Do tej pory nie było danych, które by wprost wskazywały, że jesteśmy światowym liderem, jeśli chodzi o migrację zarobkową, przynajmniej tę o charakterze tymczasowym. Dla polskiej gospodarki jest to zjawisko pozytywne, a na pewno nie można powiedzieć, że pogarsza to sytuację na krajowym rynku pracy, ponieważ w tym samym czasie bezrobocie w Polsce spadło do najniższego poziomu w historii i jest na trzecim najniższym poziomie w Unii Europejskiej - mówi Piotr Bujak.

Reklama

OECD opublikowało dane o napływie tymczasowych imigrantów w 2017 r. Na pierwszym miejscu w skali globu znalazła się Polska z 1,1 miliona przyjeżdżających na okres krótszy niż 12 miesięcy. Wyprzedziliśmy m.in. Stany Zjednoczone i Niemcy, gdzie USA gościło blisko 700 tys. okresowych pracowników, a Niemcy ponad 400 tysięcy. Główny ekonomista PKO Banku Polskiego wskazuje, że rosnąca imigracja do Polski jest zauważalna od kilku lat, ale aż tak wysoka pozycja imigracji globalnej może być dla wielu zaskoczeniem. Ekspert banku przyznaje, że już dane za 2016 r. pokazywały wyjątkowo dużą skalę imigracji, ale nie były tak szokujące, jak te najnowsze.

Ekspert podkreśla, że w kontekście przyspieszającego w Polsce spadku liczby osób w wieku produkcyjnym, napływ zagranicznych pracowników był konieczny, aby polska gospodarka mogła rosnąć w tak szybkim tempie jak obserwowane w ostatnich latach.

Może nie był to najważniejszy czynnik szybkiego wzrostu gospodarczego w Polsce, ale niezbędny. Pozytywnym efektem dużej imigracji jest też poprawa sytuacji finansowej Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Według danych GUS ponad 600 tysięcy pracowników, którzy przyjechali do Polski z zagranicy płaci składki ubezpieczeniowe i ta liczba rośnie z kwartału na kwartał. To pomaga finansować bieżące wypłaty emerytur - mówi ekonomista PKO BP.

Reklama

Piotr Bujak zauważa, że w świetle danych ZUS aż 90 proc. płacących składki wśród imigrantów to pracownicy z Ukrainy, kraju bliskiego nam nie tylko geograficznie, ale i kulturowo. Ukraińcy bardzo łatwo adaptują się w Polsce, szybko uczą się języka, co pozwala uniknąć napięć społecznych widocznych w przypadku imigracji w innych krajach, a jednocześnie ułatwia szybkie osiągnięcie pozytywnych efektów gospodarczych.

Ekonomiści banku centralnego wskazywali niedawno, że napływ pracowników zagranicznych przekłada się na wzrost dynamiki wydajności pracy w Polsce, a co za tym idzie na zwiększenie potencjalnego i faktycznego wzrostu gospodarczego, bez generowania nierównowag makroekonomicznych. Duży napływ pracowników zagranicznych pozwolił na relatywny spadek jednostkowych kosztów pracy w Polsce, a to zwiększa konkurencyjność polskich towarów za granicą i pozwala redukować deficyt na rachunku obrotów bieżących - powiedział ekspert.

Piotr Bujak dodaje, że rozwój gospodarczy Polski i szybki wzrost wynagrodzeń powoduje to, że jesteśmy coraz bardziej atrakcyjni dla obcokrajowców, szczególnie że koszty utrzymania w Polsce pozostają relatywnie niskie, gdyż według danych Eurostatu ogólny poziom cen w Polsce jest na drugim, najniższym poziomie w UE.

Wytworzyło się pozytywne sprzężenie zwrotne, gdzie napływ pracowników z zagranicy wzmacnia wzrost gospodarczy Polski, a lepsza kondycja gospodarki przyciąga kolejnych imigrantów zarobkowych. Narzekamy, że nie mamy spójnej polityki imigracyjnej, nie mamy programów zachęcających imigrantów do dłuższego pobytu w Polsce, czy osiedlanie się na stałe. Jednak nasze podejście do imigracji pozwoliło pozyskać tzw. efektywną imigrację, czyli przyjeżdżają osoby zdeterminowane do podjęcia pracy, często zatrudnienie mają zapewnione już w momencie przyjazdu, co w dużym stopniu pozwala uniknąć problemów migracyjnych znanych z innych krajów - mówi ekonomista.

Bujak dodaje, że na dodatnie saldo migracji netto nakłada się również to, że Polacy przestali wyjeżdżać za granicę, a nawet zaczęli wracać, chociaż na razie w niewielkiej skali.