Spadek długu prognozuje Ministerstwo Finansów w najnowszej wersji Wieloletniego Planu Finansowego Państwa. I jeśli te prognozy się sprawdzą, zmniejszenie zadłużenia byłoby znaczne, bo na koniec 2018 r. dług wynosił jeszcze 48,9 proc. PKB.

Reklama

Trwa ładowanie wpisu

Żeby się udało, musi zostać spełnionych kilka warunków. Pierwszy: polska gospodarka nadal powinna się solidnie rozwijać. Ekonomiści wytykają prognozom z WPFP dość optymistyczne tempo wzrostu gospodarczego w tym roku i kolejnych latach. Według MF w 2020 r. gospodarka miałaby się rozwijać w tempie 3,7 proc. PKB, w przyszłym roku nieco zwolni do 3,4 proc. PKB i 3,3 proc. PKB w 2021 r. Dla porównania ekonomiści przepytani przez agencję Bloomberg sądzą, że w przyszłym roku wzrost gospodarczy wyniesie 3,4 proc. PKB, a w kolejnym wyhamuje do 2,8 proc. PKB. Eksperci zwracają uwagę, że w otoczeniu polskiej gospodarki jest dużo niepewności, choćby związanej ze spowolnieniem strefy euro, zwłaszcza Niemiec.

Drugi warunek: powinny udać się zamierzenia MF utrzymania w ryzach finansów publicznych, zwłaszcza deficytu. Bo im mniejszy deficyt, tym niższy dług. Plan jest ambitny: mimo piątki Kaczyńskiego tegoroczna dziura w finansach ma wynieść tylko 1,7 proc. PKB. A już w przyszłym roku będzie 0,2 proc. PKB nadwyżki. To w istotny sposób zmniejsza potrzeby pożyczkowe i pomaga ograniczać dług. Rzecz w tym, że ministerstwo musi zrealizować zapowiedzi dotyczące dodatkowego zwiększenia dochodów i zmniejszenia niektórych wydatków, by takie wyniki udało się uzyskać.

W samym 2019 r. bilans takich dodatkowych działań to ponad 13 mld zł na plusie, z czego ponad połowa – 7,8 mld zł – ma wynikać z poprawy ściągalności VAT. Inne poważne źródło to zniesienie limitu dochodów, powyżej którego dziś nie odprowadza się składek na ZUS. Z tego rozwiązania korzysta każdy, kto w ciągu roku zarobi ponad trzydziestokrotność średniej krajowej pensji. Likwidacja trzydziestokrotności ma dać 5,1 mld zł.

Reklama

Jeśli resortowi finansów uda się zmniejszyć dług tak, jak zaplanowano, będzie to miało jeden bezpośredni skutek dla wszystkich: spadnie VAT. Stawki zostaną obniżone o 1 pkt proc., czyli będą wynosić 22 i 7 proc. Taki będzie skutek zadziałania mechanizmu, który został wprowadzony do ustawy o VAT pod koniec ubiegłego roku. Rząd chciał zerwać z prowizorką, jaką było systematyczne przedłużanie co kilka lat tymczasowej podwyżki podatku wprowadzonej przez rząd PO-PSL. I jednocześnie politycznie uzasadnić utrzymanie podwyższonego VAT.

Wprowadził więc zasadę, że obniżka nastąpi automatycznie, gdy dług netto (czyli dług pomniejszony o gotówkę zgromadzoną przez MF) spadnie poniżej 43 proc. PKB, a różnica między deficytem sektora finansów publicznych a celem deficytu, do którego Polska zobowiązała się zmierzać, będzie większa niż 6 pkt proc. Różnica między deficytem a celem (który wynosi 1 proc. PKB) już teraz jest mniejsza niż 6 pkt. A zgodnie z projekcją dług netto już w przyszłym roku spadnie poniżej 43 proc. PKB.

Ale formalnie dowiemy się o tym dopiero na początku 2021 r., gdy oficjalne dane poda GUS. Wtedy rusza procedura obniżenia stawek, która wejdzie w życie od początku następnego roku, czyli od 1 stycznia 2022 r. MF wziął już pod uwagę skutki spadku podatku od towarów i usług. Ma to uszczuplić wpływy budżetowe o 9,3 mld zł.