Minister energii Krzysztof Tchórzewski przyznał, że rządowa decyzja o budowie elektrowni atomowej w Polsce - wbrew temu, co mówił wcześniej - nie musi zapaść do końca marca. - Te słowa mają mobilizować innych - przyznał. Dodał jednak, że to, iż trwają rozmowy o finansowaniu projektu, świadczy o tym, że sprawa jest brana pod uwagę na poważnie.

Reklama

- Dlaczego to tak długo trwa? Rozmawiamy o kwocie 70-75 mld zł, kontynuujemy szukanie finansowania, co pokazuje, że gdyby to było nie do pokonania, to byśmy w to nie brnęli - mówił Tchórzewski. - A możliwości naszych podmiotów gospodarczych są spore i jesteśmy w stanie temu podołać. Decydując się na udział w tym przedsięwzięciu, niektórzy będą musieli rezygnować z innych rzeczy. Trudno mi mieć cierpliwość, ale muszę ją mieć - przyznał. Co ciekawe, pierwszy raz pojawiła się tak wielka kwota inwestycji w atom - dotychczas bowiem mówiono o ok. 60 mld zł za 3000 MW.

Tchórzewski przypomniał, że Polska musi pokazać UE, że chce zmniejszać emisję CO2 jako gospodarka najbardziej oparta na węglu.

- Chęć pomocy ze strony Komisji Europejskiej jest, co pokazuje rynek mocy i negocjacje pakietu zimowego, ale Unia Europejska chce obniżenia emisji CO2, więc my też musimy się wykazać. KE wyciąga do nas rękę, nie zauważam wrogości, lekceważenia czy złego traktowania. Negocjacje ws. rynku mocy liczą się nie w dziesiątkach, ale w setkach godzin rozmów. Jesteśmy traktowani jako poważny partner i jestem z tego zadowolony - podkreślił szef resortu energii.

Na czwartkowej konferencji podkreślano, że siłownia jądrowa to także krok w kierunku walki o czyste powietrze.

Przesiadka na gaz

Na konferencji mowa była również o gazyfikacji, która do 2022 r. ma objąć do 61 proc. kraju. Piotr Woźniak, prezes PGNiG, zapewniał, że będzie to możliwe dzięki przyłączeniu do sieci gazowej większej liczby klientów, których zachęcić ma niższa cena gazu. A spadki stawek mają być możliwe dzięki uniezależnianiu się od gazu z Rosji.

- Mamy już kilkaset listów intencyjnych. Jeśli uda się podpisać umowy, to nowych odbiorców będzie 590 tys. Nas to cieszy, bo to tyle nowych rachunków do wystawienia... Ale tak poważnie, to bardzo ważna strategia wpływająca na poprawę jakości powietrza i zwalczanie smogu. Jeśli ludzie zrezygnują ze spalania śmieci i węgli niskiej jakości, korzyść będzie dla wszystkich - powiedział szef PGNiG. Według nowej taryfy, ceny gazu mają być teraz o ponad 10 proc. niższe.

Reklama

- Nie ma tu konkurencji z węglem, bo tylko 50 proc. węgla grubego dla gospodarstw domowych to paliwo krajowe, a 50 proc. tego surowca i tak jest z importu. Cel w tym momencie jest na tyle istotny, że jako państwo będziemy wspierać ten kierunek - powiedział Tchórzewski.

- Chcemy doprowadzić do szerszego wykorzystania gazu ziemnego w gospodarce. Ma to na celu polepszenie jakości powietrza, którym oddychają Polacy. Analizy pokazują, że ceny gazu dalej będą systematycznie spadać. Ci, którzy ogrzewają domy gazem, mogą liczyć na duże zmniejszenie rachunków - dodał.

Jak wynika z wyliczeń Ministerstwa Energii, w okresie od stycznia 2016 do grudnia 2018 roku, spadki cen błękitnego paliwa pomogły zmniejszyć rachunki osobom ogrzewającym domy gazem o ok. 920 zł. Dla używających surowca do celów gastronomicznych spadki wynoszą ok. 66 zł. Woźniak przypomniał z kolei, że 27 marca spodziewany jest wynik w arbitrażu między PGNiG a Gazpromem. - Gazprom wykorzystał swoją przewagę, my jesteśmy pewni swoich racji i z niecierpliwością czekamy na wynik arbitrażu - powiedział prezes PGNiG.