W budżecie państwa VAT jest najważniejszą pozycją, bo odpowiada za blisko połowę wszystkich dochodów podatkowych. To oczko w głowie każdego ministra finansów, ale dopiero Mateusz Morawiecki może się pochwalić wymiernymi sukcesami w zwiększeniu wpływów z niego. I to przy utrzymaniu szybszego niż w zeszłym roku tempa jego zwrotów przedsiębiorcom.
Z informacji, jakie Ministerstwo Finansów udostępniło DGP, wynika, że obecnie podatek wraca na firmowe konta w ciągu 38 dni, podczas gdy rok temu były to 43 dni (jeszcze w 2014 r. na zwrot trzeba było czekać dwa miesiące).
A i tak w III kwartale tempo zwrotów nieco spowolniło w porównaniu z pierwszym półroczem. Wówczas podatek był zwracany przeciętnie o półtora dnia szybciej niż między styczniem a końcem września. Może to po części tłumaczyć efekt statystyczny. Jeszcze w styczniu MF kontynuował zapoczątkowaną pod koniec ubiegłego roku akcję przyspieszonych zwrotów VAT. Zabieg ten pozwala poprawić unijne statystyki sektora finansów publicznych. Zgodnie z metodologią Eurostatu podatek po stronie dochodów zlicza się za okres od lutego do końca stycznia. Robiąc więc taką operację w pierwszym miesiącu tego roku, powiększyliśmy sobie deficyt w 2016 r. i zapewniliśmy, że będzie nieco mniejszy w roku 2017. Szybsze styczniowe zwroty miały więc większy pozytywny wpływ na skrócenie okresu oczekiwania na VAT w ciągu sześciu miesięcy, ważyły za to mniej w statystykach za trzy kwartały.
Reklama
Dzisiaj wszystko wskazuje na to, że w skali całego roku Krajowa Administracja Skarbowa i tak będzie mogła się pochwalić sprawniejszymi i krótszymi terminami oddawania przedsiębiorcom należnego podatku. Tym samym uda się utrzymać obserwowany już od kilku lat trend.
Jeśli zwraca się pieniądze szybciej, to wąskie gardła w gospodarce wynikające z opóźnień w płatnościach maleją. Rząd może odegrać pozytywną rolę, bo te środki na zasadzie efektu mnożnikowego mogą szybciej trafić do kontrahentów – podkreśla Jakub Borowski, główny ekonomista banku Crédit Agricole.
To, że pieniądze zaczynają szybciej krążyć w gospodarce, potwierdzają też ostatnie statystyki z Krajowego Rejestru Długów. Wyliczany przez KRD wskaźnik Indeks Należności Przedsiębiorstw minimalnie spadł w III kwartale.
„To wciąż jeden z najlepszych wyników od stycznia 2009 r. Wysoki poziom indeksu zawdzięczamy przede wszystkim skróceniu przeciętnego okresu oczekiwania na zapłatę faktur za sprzedane towary lub usługi” – wyjaśniają eksperci KRD. Przyspieszenie może być też pozytywnym sygnałem, jeśli chodzi o wzrost ściągalności podatków.
– To ważna informacja. W ciągu roku pojawiały się komentarze, że rząd przytrzymuje zwroty VAT, stąd takie dobre bieżące wykonanie budżetu. Jeśli faktycznie okres zwrotu podatku został skrócony, to mamy kolejny argument wskazujący na to, że uszczelnienie przyniosło znaczący wzrost dochodów – podkreśla Jakub Borowski.
Po wrześniu fiskus zebrał już z VAT 118,5 mld zł, o ponad jedną piątą więcej niż rok temu. Wicepremier Mateusz Morawiecki gros lepszych wpływów przypisuje uszczelnieniu systemu podatkowego. To zaś widać m.in. w ponad dwukrotnie mniejszej wartości wstrzymanych zwrotów. W pierwszej połowie 2016 r. firmom zatrzymano 3,4 mld zł, a w tym roku 1,6 mld zł.
Chociaż ekonomiści podkreślają, że pieniądze płyną do budżetu szerokim strumieniem dzięki dobrej koniunkturze gospodarczej i przyspieszającej z kwartału na kwartał konsumpcji prywatnej, to do rachunku vatowskiego trzeba też doliczyć wysiłki MF na polu poprawy ściągalności.
Wszystkich danych do szczegółowych wyliczeń jeszcze nie ma, ale Jakub Sawulski, ekonomista z Instytutu Badań Strukturalnych, z grubsza wylicza, że na przeszło 22 mld zł więcej VAT w tegorocznym budżecie, około 8 mld zł mogło przynieść uszczelnienie systemu. Nie brakuje jednak ekspertów wskazujących, że kwoty, których nie da się wytłumaczyć wydatkami gospodarstw domowych i inflacją, są jeszcze wyższe, co może znaczyć, że to właśnie zasługa wysiłków skarbówki. Nawet jeśli od vatowskich statystyk odejmiemy zaburzający je zabieg związany z przyspieszonymi zwrotami podatku w grudniu 2016 r.
Sukcesy MF potwierdza też bank centralny w opinii do projektu budżetu na 2018 r. Eksperci NBP przekonują, że w latach 2016–2017 luka w VAT w sumie spadła o ponad 9 pkt proc. Gdyby te wyliczenia się potwierdziły, wówczas znalazłaby się poniżej unijnej średniej na poziomie 17 proc. i przestalibyśmy zajmować miejsce w niechlubnej czołówce krajów UE, które nie radzą sobie ze ściąganiem podatków.
Do końca września fiskus zebrał z VAT 118,5 mld zł. To wzrost o 20 proc.