Taki zabieg miał już miejsce w ubiegłym roku. Wówczas tylko w grudniu na konta przedsiębiorców wróciło 6,2 mld zł z podatku od towarów i usług. Normalnie termin tych zwrotów przypadał na styczeń i luty. Tempo było na tyle ekspresowe, że część firm otrzymywała VAT w ciągu trzech dni.
– W tym roku zamierzamy również przyspieszyć zwrot VAT. Zaczęliśmy to robić już w listopadzie, a na większą skalę będzie to miało miejsce w grudniu. Założyliśmy, że teraz wartość zwrotów, które w standardowym trybie trafiłyby do firm dopiero na początku 2018 r., wyniesie ok. 5 mld zł – twierdzi nasz informator zbliżony do Ministerstwa Finansów.
Fiskus może sobie pozwolić na taką operację dzięki znacznie lepszej od planów kondycji publicznej kasy. Po październiku w budżecie jest prawie 2,7 mld zł nadwyżki. W całym roku deficyt miał sięgnąć niemal 60 mld zł. Według zapowiedzi przedstawicieli MF będzie co najmniej o połowę mniejszy.
Jeszcze do niedawna resort utrzymywał, że w tym roku firmy nie mają co liczyć na podobny prezent na gwiazdkę jak rok temu. Pokusa, aby wykorzystać dobrą tegoroczną sytuację, by poprawić płynność budżetu w roku przyszłym, okazała się jednak zbyt duża.
– Poza tym możemy znów dać firmom więcej płynności finansowej z nadzieją, że przeznaczą te środki np. na inwestycje – podkreśla nasz rozmówca. W ubiegłym roku MF oficjalnie kierowało się podobnymi motywami. Inwestycji to nie ożywiło, ale dało zarządzającemu kasą państwa wicepremierowi Mateuszowi Morawieckiemu budżetowy oddech na starcie nowego roku i wysokie dynamiki wzrostu wpływów z VAT, które sięgały kilkudziesięciu procent.
Z naszych informacji wynika, że w pierwszej kolejności zwroty mają być wypłacane przedsiębiorstwom budowlanym (które dziś rozliczają odwrócony VAT) i małym firmom dobrowolnie składającym jednolity plik kontrolny. Byłaby to realizacja obietnic wcześniej składanych przez resort. Następnie przyspieszone wypłaty objęłyby tych podatników, co do rzetelności których fiskus nie ma żadnych wątpliwości.