Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów przed zbliżającymi się świętami sprawdził, czy e-sklepy respektują prawa klientów. Wnioski są mało optymistyczne.
Z raportu wynika, że najczęstszym grzechem internetowych firm jest nieinformowanie klientów o przysługującym im prawie do odstąpienia od umowy w ciągu 10 dni. Aż 50 proc. kupujących w sieci przyznało, że nie otrzymało takiej informacji od sprzedawcy. A to bardzo istotne, bo zgodnie z prawem konsument, który takiej informacji nie usłyszał, ma już nie 10 dni, ale 3 miesiące, aby zastanowić się nad dokonanym zakupem i móc swobodnie z niego zrezygnować.
– Odstąpienie od umowy powoduje, że jest ona uznana za niezawartą, a strony powinny zwrócić sobie to, co do tej pory świadczyły, a więc najczęściej będzie to zwrot pieniędzy i zakupionej rzeczy – tłumaczy Andrzej Marek Jakubiec, adwokat, autor bloga Prawo dla Biznesu.
Na drugim miejscu najczęstszych zarzutów znalazło się dostarczanie towaru różniącego się od opisu, jaki zamieścił na stronie sprzedawca. Z taką sytuacją spotkało się aż 31,2 proc. badanych. Następnym w kolejności problemem jest nieprzysyłanie dowodu zakupu wraz z towarem (28,4 proc. badanych miało z tym problem). Aż 22 proc. respondentów poskarżyło się też, że dostarczono im uszkodzony towar.
Szokować może, że niemal co piąty klient (17 proc. pytanych) w ogóle nie otrzymał towaru czy usługi, które zamówił.
Aż 22 proc. respondentów poskarżyło się, że dostarczono im uszkodzony towar