To, co kibice zwykli nazywać wielkim świętem piłki, dla mieszkańców centrów miast gospodarzy Euro może okazać się przekleństwem. Chodzi nie tylko o utrudnienia w ruchu czy tłumy turystów na ulicach. Problemem będą również ceny w lokalnych sklepach.
Kto mieszka w pobliżu stadionu, dworca kolejowego, strefy kibica czy po prostu w centrum Warszawy, Wrocławia, Gdańska lub Poznania, powinien odpowiednio wcześniej zrobić zapasy jedzenia. W trakcie Euro jego ceny w osiedlowych marketach mogą być sporo wyższe – uważa Andrzej Gantner, dyrektor generalny i członek zarządu Polskiej Federacji Producentów Żywności. Jego zdaniem mniejsze, prywatne sklepy, które wciąż dominują w śródmieściach, będą chciały dodatkowo zarobić na piłkarskiej imprezie. Zresztą podobnie jak hotelarze, restauracje, puby, a także część punktów usługowych.
Mistrzostwa będą dla nas idealną okazją do odrobienia części strat, jakie ponosimy w walce z wielkimi sieciami – mówi wprost Tomasz Wesołowski, właściciel sklepu ogólnospożywczego w centrum Wrocławia. Jego zdaniem zarobek ułatwi to, że w dniach meczów w mieście będą się tworzyły ogromne korki, więc nikt nie będzie ryzykował wyprawy po zakupy do sieciowych super- i hipermarketów w większości położonych na obrzeżach. Popyt będzie większy, to i ceny pójdą w górę – deklaruje Hieronim Piotrowski, właściciel sklepu na warszawskim Mokotowie.
Co dokładnie i o ile może zdrożeć? Sprzedawcy wymieniają alkohole, głównie piwo i wódkę, choć w tym wypadku podwyżki nie będą tak drastyczne jak w lokalach gastronomicznych. W nich podrożeją nawet o 20 proc., w sklepach – najwyżej o 5 – 10 proc.
Reklama
Przewidujemy również wzrost cen napojów bezalkoholowych – mówi Andrzej Gantner z Polskiej Federacji Producentów Żywności. Więcej zapłacimy nawet za zwykłą wodę mineralną, nie wspominając o sokach czy napojach gazowanych znanych marek. W tym wypadku podwyżki także wyniosą ok. 10 proc.
W ślad za cenami napojów i alkoholi w górę pójdą również ceny przekąsek, zarówno czipsów czy paluszków, jak i batonów, a także produktów do natychmiastowego spożycia, niewymagających gotowania czy podgrzewania. Handlowcy przewidują, że ceny tych towarów także pójdą w górę o jedną dziesiątą.
Inną grupą produktów, które na pewno podrożeją z racji Euro 2012, będą tzw. szybko, rotujące, jak chleb, mleko, kefiry, czy jogurty. Najbardziej jednak drożyzna da się we znaki tym, którym w czerwcu przyjdzie apetyt na grilla. Euro to czas, kiedy ogromnym zainteresowaniem cieszyć się będzie karkówka. Zarówno wśród kibiców zagranicznych, jak i lokalnych. W efekcie podczas turnieju trzeba będzie za nią zapłacić nawet o jedną trzecią więcej niż normalnie – uważa Sławomir Żmudzin z firmy Pelikmar zajmującej się produkcją wędlin i mięs.
Może się zatem okazać, że dla niektórych mieszkańców centrów miast lepszym rozwiązaniem będzie zaszycie się na czas mistrzostw w jakiejś głuszy położonej setki kilometrów od najbliższego stadionu. To, co wydadzą na wynajęcie pokoju w pensjonacie, zaoszczędzą na piwie, czipsach, mleku i grillowaniu.
Co jeszcze zdrożeje
Znacznie bardziej niż ceny żywności w górę pójdą noclegi w hotelach czy przejazdy taksówkami. Pokoje hotelowe rezerwowane na czerwiec kosztują przynajmniej o 30 proc. więcej niż zajmowane w czasie weekendu majowego. A im bliżej turnieju, tym drożej. Hotelarze nie wykluczają podwyżek cen na ostatnie wolne pokoje nawet o 100 proc.
Z kolei usługi taksówkarskie mogą poszybować w górę, bo chcą tego nie tylko sami przedsiębiorcy, lecz nawet władze poszczególnych miast. Poznań rozważa na przykład podniesienie o kilka złotych opłaty początkowej dla taksówek kursujących po mieście. – Są takie plany, ale trudno przewidzieć, czy uda się je wdrożyć jeszcze przed Euro 2012. Liczymy na to, gdyż ceny paliw ciągle idą w górę, przez co dochodowość tego biznesu spada – zaznacza przedstawiciel zarządu Poznańskiego Stowarzyszenia Taksówkarzy.
Kilka tygodni temu na podniesienie opłaty początkowej zgodziła się rada Warszawy – jej maksymalny pułap wzrósł z 6 do 8 zł.