Euro 2012 sztucznie napędza wzrost cen. Przedsiębiorcy chcą odrobić straty z poprzednich miesięcy, kiedy to popyt na ich usługi był malejący i musieli ograniczać marże. To zła wiadomość dla konsumentów, zwłaszcza mieszkających w miastach gospodarzach turnieju, którzy za większość towarów i usług będą musieli zapłacić więcej.
Co gorsza, nie ma co liczyć, że po zakończeniu turnieju ceny powrócą do poprzedniego poziomu. Szczególnie że sytuacja na rynku surowców rolnych nie rysuje się zbyt dobrze. Zapowiadane są słabe zbiory zbóż, do tego ciągle mamy do czynienia ze wzrostem kosztów pracy. Dlatego Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej już zapowiedział, że na koniec tego roku za jedzenie trzeba będzie zapłacić nawet o 4 proc. więcej niż w grudniu 2011 r., a w połowie roku wzrost może wynieść nawet 5 proc.
To oznacza, że ceny we wszystkich sklepach mogą zostać zrównane do tych, jakie będą obowiązywały na czas Euro 2012 w sklepach zlokalizowanych w pobliżu stadionów, dworców i stref kibica – tłumaczy Andrzej Gantner z Polskiej Federacji Producentów Żywności.
W drugim półroczu więcej trzeba będzie zapłacić również np. za usługi taksówkarskie. Korporacje w poszczególnych miastach starają się bowiem wywalczyć wyższe opłaty początkowe. W Warszawie już to nastąpiło. Rozpoczęcie kursu będzie kosztować 8 zł, a nie jak dotychczas 6 zł. O podwyżkę maksymalnej opłaty początkowej starają się taksówkarze z Poznania. W czerwcu ma na ten temat dyskutować rada miasta – zaznacza przedstawiciel zarządu Poznańskiego Stowarzyszenia Taksówkarzy.
Reklama
Są propozycje, by przy okazji Euro 2012 wzrosły opłaty za sam kurs. Taka podwyżka wiąże się dodatkowo z dokonaniem zmian w urządzeniu fiskalnym i jego ponowną legalizacją.
Droższe mogą być też ceny za noclegi w hotelach. W tej sytuacji uważamy, że w tym roku możliwa jest jeszcze jedna podwyżka stóp procentowych o kolejne 0,25 pkt proc. do 5 proc. – mówi Wiktor Wojciechowski z Invest-Banku.
Ekspert uważa, że może do niej dojść w lipcu po kolejnej projekcji inflacji NBP. Twierdzi też, że choć w ubiegłym tygodniu RPP dokonała wyprzedzającej podwyżki stóp – także o 0,25 pkt proc., to wszystko wskazuje na to, że może być ona niewystarczająca do sprowadzenia inflacji do celu 2,5 proc. Tym bardziej że w Polsce udział żywności i paliw w inflacji CPI, czyli konsumenckiej, wynosi aż 38 proc. i jest najwyższy wśród krajów OECD, gdzie średnio kształtuje się na poziomie 23 proc. Dlatego to na wzrosty cen w tych segmentach RPP musi być szczególnie wyczulona.
Depozyty bankowe odpływają
W kwietniu wartość lokat gospodarstw domowych stopniała w porównaniu z marcem niemal o 1,5 mld zł, czyli o 0,3 proc. – do 485,9 mld zł – podał NBP. To efekt wygaśnięcia lokat pozwalających na uniknięcie płacenia podatku od zysków kapitałowych, czyli podatku Belki – tłumaczy Radosław Bodys, główny ekonomista PKO BP. Pieniądze te częściowo zostały w portfelach. Dlatego wartość pieniądza gotówkowego w obiegu pierwszy raz w tym roku przekroczyła 100 mld zł (dokładnie wyniosła 101,3 mld zł) i była wyższa w porównaniu z marcem o prawie taką sama kwotę, jaka podjęta została z lokat. Analitycy NBP tłumaczą to długim majowym weekendem, kiedy to tradycyjnie wzrasta wartość gotówki pozostającej poza kasami banków.
Zdecydowanie większy odpływ depozytów – o niemal 5,4 mld zł, czyli o 3 proc. – był z rachunków przedsiębiorstw. Firmy w coraz większym stopniu finansują się z oszczędności. Tym bardziej że w ubiegłym miesiącu przyrost kredytów przedsiębiorstw wyniósł jedynie 0,1 proc. – 158,2 mln zł. Również przyrost kredytów dla gospodarstw domowych był mikry – jedynie 0,5 proc., czyli 2,5 mld zł. Przyrost może być efektem kwietniowego osłabienia złotego, co przełożyło się na wyrażoną w naszej walucie wartość kredytów hipotecznych w euro i we franku szwajcarskim.