Nasza waluta w lutym tego roku kosztowała 4,90 zł. Był to czas trudny zwłaszcza dla importerów, jednak nie można było mówić o tragedii. "Dopiero kurs euro powyżej 6 złotych byłby bardzo niekorzystny" - tłumaczy profesor Gomułka. "Każda zmiana parametru ekonomicznego niesie pozytywne i negatywne czynniki" - dodaje profesor. Zapewnia jednak, że przedział, w którym złoty się porusza ma wiele pozytywów.
>>> Polska radzi sobie z kryzysem
Były wiceminister finansów ocenia, że obecne umocnienie będzie nam sprzyjać. Cieszą się importerzy, bo mogą taniej sprzedać zagraniczne towary w naszym kraju. "Na tym korzystają też gospodarstwa domowe" - podkreśla profesor. Dodaje, że jednak umocnienie nie jest na tyle silne, aby eksport miałby się załamać.
"Uważam, że dopiero gdybyśmy przekroczyli 3,50 zł za euro to eksporterzy mieliby prawo do niepokoju" - podkreśla Stanisław Gomułka. Jak jednak twierdzi takiego umocnienie nie spodziewa się przynajmniej przez najbliższy rok.