Koniec z dotychczasowym porządkiem świata. Krach finansowy obnażył słabości finansowego systemu zachodnich demokracji, które proszą teraz o wsparcie dyktatury (jak w Chinach) oraz feudalne monarchie (jak w Arabii). Prezes Banku Światowego uważa, że grupa krajów G7 - USA, Japonia, Wielka Brytania, Włochy, Niemcy, Francja i Kanada - powinny zrobić przy swym stole miejsce dla innych. Tych, którzy już od dawna rosną w siłę.
Zdaniem Zoellicka zaproszenie tylko Rosji, z którą organizacja współpracuje w ramach tzw. G8, to za mało. "Globalny kryzys finansowy, którego jesteśmy świadkami stanowi sygnał, że potrzebna jest kooperacja w szerszym gronie wpływowych państw" - powiedział prezes Banku Światowego.
Koalicja, do jakiej przekonuje Zoellick, kontrolowałaby 70 procent światowego Produktu Krajowego Brutto, 56 procent ludności świata oraz 62 proc. wytwarzanej na świecie energii.
Siedmiu zachodnich bogaczy - jak nazywa się potocznie grupę państw G7 - nie da sobie rady z kryzysem finansowym. By kierować losami globalnej gospodarki, bogacze muszą zaprosić do swego grona Chiny, Indie, Rosję, Brazylię, RPA i Arabię Saudyjską. Z takim apelem wystąpił prezes Banku Światowego Robert Zoellick.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama