W styczniu 2024 roku ZUS przedstawił najnowszą prognozę dotyczącą wydatków na najbliższe cztery lata. Przewiduje w niej, że nastąpi gwałtowny wzrost liczby emerytów. Pieniędzy na wypłaty wystarczy, jednak przyszli emeryci muszą przygotować się na niskie świadczenia - możemy przeczytać na portalu "Fakt".

Reklama

Według najbardziej pesymistycznego scenariusza, za cztery lata w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych może zabraknąć 124 mld zł. Warto dodać, że obecnie jest to kwota 80,5 mld zł. Będzie to spowodowane wzrostem liczby emerytów - tutaj mowa nawet o 300 tysiącach osób ubezpieczonych w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych.

Nowe zasady wyliczania emerytur po 2039 roku

Podczas debaty zorganizowanej przez dziennik "Rzeczpospolita" była już prezes ZUS, prof. Gertruda Uścińska, wyjaśniła, że obecny system emerytalny jest korzystny dla obecnych emerytów, ponieważ uwzględnia kapitał początkowy. Ma się to jednak zmienić po 2039 roku. Po tym roku dominować będą emerytury wyliczane według nowych zasad. W związku z tym pieniędzy na emerytury starczy, jednak kolejne roczniki mogą się spodziewać niższych świadczeń.

Reklama

Zgodnie z nowym systemem, osoby starsze będą otrzymywać świadczenia emerytalne zależne tylko od tego, ile wcześniej same wpłaciły w formie składek. W efekcie praca na umowę zlecenie lub umowę o dzieło będzie miała jeszcze większy i bezpośredni wypływ na wysokość świadczeń i zdecydowanie je obniży.

Ekspert Pracodawców RP Kamil Sobolewski podczas debaty emerytalnej powiedział, że mediana wynagrodzeń wynosi obecnie 6 tys. złotych. A to oznacza, że połowa pracujących Polaków zarabia mniej. Skoro prognozy mówią o tym, że stopa zastąpienia (relacja emerytury do przeciętnego wynagrodzenia-red.) wyniesie 0,25, to oznacza, że połowa populacji będzie mogła liczyć na emeryturę w wysokości tylko 1,5 tys. zł brutto - dodał ekspert.

Emerytura dzisiejszych 40-latków

Portal money.pl poinformował, że zgodnie z prognozami rządu Mateusza Morawieckiego, przyszli emeryci, czyli obecni 40-latkowie, nie powinni oczekiwać wysokich świadczeń emerytalnych. W szczególności kobiety, przechodzące na emeryturę wcześniej, znajdą się w trudnej sytuacji. Aby osiągnąć średnią emeryturę (ok. 3300 zł), obecni 40-latkowie musieliby osiągać dochody co najmniej na poziomie 8500 zł brutto w przypadku mężczyzn i ponad 10 tysięcy złotych w przypadku kobiet. Różnice wynikają z tego, że Polki mogą przechodzić na emeryturę już w wieku 60 lat.

Jak podaje z kolei serwis Biznes Wprost, 40-letni mężczyzna z minimalną pensją będzie mógł liczyć tylko na najniższą emeryturę (obecnie to 1588 zł brutto). Jeśli natomiast 40-letnia kobieta miałaby otrzymywać najniższe świadczenie, jej pensja - przez cały okres zawodowy - powinna wynosić równowartość dzisiejszych 5 tys. zł brutto.

Mizerne emerytury? Jest na to rozwiązanie

Wiceprezes ZUS, Paweł Jaroszek, podkreśla, że istotne jest przedłużanie okresu aktywności zawodowej, nie tylko ze względu na wiek emerytalny, ale także z własnego wyboru. Każdy dodatkowy rok pracy przekłada się na dodatkowe kilka procent w wysokości przyszłego świadczenia. ZUS zachęca do konsultacji decyzji dotyczącej przejścia na emeryturę z ich doradcami.

Odłożenie decyzji o przejściu na emeryturę o rok może zwiększyć przyszłe świadczenie nawet o 10-15 proc. Odczekanie 7 lat może je nawet podwoić – powiedziała rok temu była już prezes ZUS prof. Gertruda Uścińska.