Nad należącym do Leszka Czarneckiego Idea Bankiem gromadzą się czarne chmury. Wczoraj postępowanie przeciwko niemu wszczął UOKiK, a z ustaleń DGP wynika, że wkrótce zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez instytucję może złożyć KNF. Oznaczałoby to, że bank zostanie wpisany na listę ostrzeżeń publicznych.
Z naszych informacji wynika, że sprawa dotyczy nieprawidłowości związanych ze sprzedażą obligacji firmy windykacyjnej GetBack.
Za prowadzenie tego typu działalności bez stosownych zgód grożą kary finansowe do 5 mln zł. Dodatkowo bank mógł złamać przepisy prawa bankowego, za co sankcje są znacznie dotkliwsze. Nadzór odmówił komentarza w tej sprawie.
Działanie KNF to pokłosie wszczętej w czerwcu i zakończonej we wrześniu inspekcji. Raport z niej został już bankowi dostarczony. Co ciekawe, miesiąc po rozpoczęciu kontroli instytucja złożyła w prokuraturze zawiadomienie dotyczące dwóch swoich menedżerów – byłego prezesa Jarosława Augustyniaka oraz byłego członka zarządu Dariusza Makosza, który odpowiadał za sprzedaż produktów. Śledczy rejonowi Warszawa-Wola przekazali sprawę do Prokuratury Regionalnej. Z informacji DGP wynika, że ta zdecydowała o dołączeniu materiałów do toczącego się śledztwa w sprawie GetBacku.
Co Idea Bank zarzuca Augustyniakowi i Makoszowi? Nadużycie uprawnień, wprowadzanie w błąd członków zarządu i rady nadzorczej w sprawie umów o współpracy z dwoma spółkami: MIA oraz Mercurius Financial Advisors. Miały one przekazywać klientów z Idea Banku do domów maklerskich, aby tam odbyła się faktyczna sprzedaż obligacji windykatora. W teorii, bo praktyka miała wyglądać inaczej.
"(...) Faktycznym przedmiotem umów było wykonywanie przez bank usług pośrednictwa i sprzedaży obligacji GetBack, do czego bank nie był uprawniony, zatem członkowie zarządu zostali wprowadzeni w błąd w tym zakresie. Rada nadzorcza banku nie została w żaden sposób poinformowana przez Jarosława Augustyniaka i Dariusza Makosza o faktycznym zakresie przedmiotowym umów" – czytamy w zawiadomieniu skierowanym do prokuratury.
Były prezes i twórca Idea Banku uważa, że proces oferowania obligacji odbywał się zgodnie z wewnętrznymi regulacjami prawnymi.
– Przez rok poprzedzający moją rezygnację we wrześniu 2017 r. nie miałem właściwie wpływu na to, co się działo w banku. odpowiadała za to rada nadzorcza. Sprzedaż obligacji GetBacku trwała jeszcze wiele miesięcy po moim odejściu – broni się Augustyniak.
Z naszych informacji wynika, że wiedzę o tym, jak wyglądał proces sprzedaży obligacji, mógł mieć także szef rady nadzorczej Idea Banku Leszek Czarnecki.
WIĘCEJ W ŚRODOWYM WYDANIU "DGP"