O tym, że sytuacja GetBacku jest trudna, a spółka notuje straty zamiast oficjalnie raportowanych zysków, część członków zarządu wiedziała przynajmniej od połowy ubiegłego roku. Nie przeszkadzało im to w prowadzeniu biznesu tak, jakby nic się nie stało, i zadłużaniu się masowo przez emisje prywatne obligacji. To był w pewnym momencie jedyny sposób pozyskiwania kapitału na zakup portfeli wierzytelności i zarabianie na ich windykowaniu.
Z danych, do których dotarł DGP, wynika, że od powstania w 2012 r. GetBack za zakupy portfeli długów zapłacił bankom ponad 3,1 mld zł. Pieniądze trafiły w sumie do 21 podmiotów. W drugiej połowie 2017 r., kiedy sytuacja finansowa windykatora robiła się coraz bardziej dramatyczna, ten skupił się głównie na zakupach w bankach kontrolowanych przez Skarb Państwa. Z 642 mln zł, jakie w tym czasie wydał na portfele, aż 70 proc. trafiło do: Alior Banku, Banku Pekao i PKO BP.

Przepłacić na siłę

Ciekawa jest transakcja, jaką GetBack zawarł z przejętym przez PZU i Polski Fundusz Rozwoju od Włochów Bankiem Pekao. Umowa nabycia portfela wierzytelności została zawarta 6 grudnia 2017 r. Bank dostał 148,5 mln zł, a fundusz inwestycyjny kontrolowany przez wrocławskiego windykatora długi do odzyskiwania o nominalnej wartości ok. 1,2 mld zł z liczbą dłużników sięgającą prawie 100 tys. osób. Na pierwszy rzut oka normalna transakcja, jakich firmy podobne do GetBacku zawierają wiele. Bank, firma telekomunikacyjna czy zakład energetyczny wystawia na przetargu wiele wierzytelności spakowanych w jeden portfel, a windykator kupuje go za jakiś procent nominalnej wartości. Zakup GetBacku jest o tyle interesujący, że spółka zapłaciła za niego ponad dwukrotnie więcej, niż sama go wyceniła.
Reklama
Reklama
Z ustaleń DGP wynika, że rekomendacja komitetu nabycia wierzytelności GetBacku wskazywała na zdecydowanie niższą cenę. Tę przygotował pion analiz windykatora i wynika z niej, że portfel wierzytelności był wart maksymalnie 66 mln zł. Dlaczego tak niewiele za pakiet długów wart nominalnie ok. 1,2 mld zł? Bo duża część tego, co sprzedawał Bank Pekao, była przedawniona i znajdowały się w nim głównie sprawy poegzekucyjne.
GetBack zapłacił 82,5 mln zł ponad wycenę, którą analitycy spółki uznali za broniącą się merytorycznie w świetle liczby przedawnionych roszczeń i wejścia w życie nowych przepisów skracających okresy przedawnienia z 10 do 6 lat – mówi nam osoba znająca szczegóły sprawy.
Z naszych informacji wynika, że transakcji przygląda się prokuratura, która od ponad pół roku prowadzi śledztwo w sprawie GetBacku i postawiła już zarzuty 19 osobom. Cena za portfel może rodzić podejrzenie o wyrządzenie windykatorowi szkody majątkowej przez jej były zarząd.

Nierokujący dłużnicy

Przetarg na nabycie portfela wierzytelności jest kilku etapowy. Tak samo było w przypadku Banku Pekao. Bank zapewnia, że umożliwił inwestorom dokładne poznanie portfela, zweryfikowanie stanu prawnego oraz parametrów finansowych poszczególnych wierzytelności, a także historii dokonanych działań windykacyjnych. – Na podstawie tego procesu bank dokonuje komisyjnie wyboru najkorzystniejszej oferty. Każdorazowo zasięga również opinii zewnętrznego doradcy potwierdzającej godziwość ceny transakcji i jej kluczowych parametrów – informuje biuro prasowe i wskazuje, że zaoferowana przez GetBack cena nie odbiegała znacząco od propozycji kolejnego oferenta.
Zgodnie z obowiązującym przy tego typu umowach standardem, nad którego zachowaniem czuwa zewnętrzna kancelaria prawna dodatkowo wspierająca bank w takich transakcjach, w zawieranych umowach znajduje się klauzula potwierdzająca zapoznanie się z właściwościami kupowanego portfela pod względem sytuacji prawnej, również kwestii przedawnienia niektórych wierzytelności – informuje bank.
Z audytu śledczego, jaki obecne władze GetBacku zleciły, aby zbadać skalę nieprawidłowości w spółce, wyłania się obraz pokazujący, że byłemu zarządowi bardzo zależało na zapłaceniu jak najwyższej kwoty. Pion analiz, przygotowując wstępną wycenę, uznał, że portfel wierzytelności jest wart ponad 82 mln zł. Wycena została następnie zaakceptowana przez komitet windykatora i złożono niewiążącą ofertę. W kolejnej fazie, na którą składał się proces m.in. due diligence portfela, analitycy GetBacku uznali, że cena za wierzytelności powinna wynosić 66 mln zł. Po badaniu portfela okazało się bowiem, że duża część spraw ma prowadzone postępowanie egzekucyjne na podstawie bankowego tytułu egzekucyjnego, rośnie ryzyko przedawnień, są tam sprawy z minimalnym odzyskiem, a dłużnicy nie rokują, że uda się ich skutecznie zwindykować.

Naciski zarządu

Dlaczego spółka ostatecznie zapłaciła tak wysoką cenę? Zgodnie z ustaleniami na przygotowanie takiej oferty naciskał jeden z członków zarządu windykatora. Wówczas jednak do projektu umowy z Bankiem Pekao i GetBackiem wpisano klauzulę cesji zwrotnej przedawnionych wierzytelności z uwagi na nadchodzące zmiany w przepisach o przedawnieniu.
Z korespondencji e-mailowej, do której dotarliśmy, oraz wyjaśnień, jakie złożył jeden z pracowników spółki, udało się odtworzyć losy umowy i zniknięcie z niej korzystnego dla GetBacku zapisu, w którym windykator chciał sobie zagwarantować, że w przypadku skutecznego podniesienia przez dłużnika lub rozstrzygnięcia przez sąd zarzutu przedawnienia bank zwraca cenę zakupu.
Z wysyłanych w listopadzie e-maili wynika, że w spółce wciąż trwa dyskusja o jakości portfela. Wynika z niej, że 83 proc. wartości nominalnej to wierzytelności przedawnione, a kolejne 4 proc. przedawni się w ciągu pół roku. 20 listopada zapada jednak decyzja o zakupie portfela za ok. 12,5 proc. wartości nominalnej (148,5 mln zł). Zgodę wydaje komitet nabywania wierzytelności GetBacku, ale jest ona warunkowa – w umowie z bankiem musi się znaleźć cesja zwrotna.
W kolejnych dniach ma miejsce wymiana projektów umów z Bankiem Pekao. Przygotowany przez windykatora 23 listopada draft zawiera zapisy chroniące interes ekonomiczny spółki. Jednak w wysłanym tego samego dnia do banku dokumencie brakuje punktów, które miały to zapewnić. – Udało się ustalić, że w toku wymiany korespondencji i projektów umów pojawiają się w niej zapisy niekorzystne dla GetBacku, czyli potwierdzające, że wie o przedawnionych wierzytelnościach, a co za tym idzie wyłączające odpowiedzialność banku – mówi nasz informator.
Także 23 listopada przesłana zostaje oferta zakupu portfela i pojawia się w niej nowa cena ok. 142,8 mln zł. Taka też widnieje w sprawozdaniu finansowym Banku Pekao za 2017 r., gdzie pojawia się informacja, że w ubiegłym roku bank dokonał sprzedaży wierzytelności wartych blisko 1,2 mld zł. Co oznacza, że trafiły one jedynie do GetBacku.
Co ciekawe, tydzień później windykator wysyła kolejną, zaktualizowaną umowę z ceną 148,7 mln zł. W treści e-maila pojawia się zaś sugestia, że to efekt uzgodnień ze spotkania byłego prezesa GetBacku Konrada K. z zarządem banku. Bank nie odpowiedział nam na pytania, czy do spotkania faktycznie doszło.
Ostatecznie umowa zostaje podpisana 6 grudnia przez Annę P. i Bożenę S., które były wówczas członkami zarządu windykatora. Dokument nie zawiera zapisów chroniących interes nabywcy. Dzisiaj GetBack wycenia kupiony portfel na ok. 91 mln zł.