Polacy nie będą masowo odchodzić po obniżeniu wieku emerytalnego
Pesymistyczne prognozy ZUS sugerują, że nawet 250 tys. Polaków może zdecydować się na odejście z rynku pracy już w IV kwartale 2017 r. Przełożyłoby się to z pewnością na wzrost presji płacowej na rynku i pogorszenie kondycji finansów publicznych.
Z ostatniej edycji badania „Finansowy Barometr ING” wynika jednak, że Polacy nie będą masowo przerywać aktywności zawodowej po wejściu w życie niższego wieku emerytalnego. Większość prawdopodobnie zgłosi się do ZUS po świadczenie, ale przynajmniej przez jakiś czas będzie jeszcze kontynuować pracę zawodową. Skąd o tym wiemy?
Polacy zapytani, w jakim wieku spodziewają się zakończyć karierę, stosunkowo często podają wiek wyższy od emerytalnego. Dotyczy to 36 proc. mężczyzn i aż 65 proc. kobiet, których wiek emerytalny będzie niedługo wynosił jedynie 60 lat. Istotne, że co trzeci Polak spodziewa się kontynuować pracę zawodową po osiągnięciu wieku uprawniającego do pobierania świadczenia. To wyraźnie więcej niż odsetek osób spodziewających się, że zrezygnuje z pracy. Najliczniejsza grupa nie wie lub w ogóle nie zastanawiała się nad tym tematem (łącznie aż 48 proc. Polaków). Sugeruje to, że wiek emerytalny nie jest dla dużej części społeczeństwa jakąś szczególną cezurą, od której uzależniają swoją aktywność. Nie znaczy to, że w ogóle nie ma on znaczenia. Z badań ekonomicznych wynika jednoznacznie, że im niższy wiek emerytalny, tym wcześniej ludzie kończą aktywność zawodową. Sądzę jednak, że w Polsce wiek odchodzenia z rynku pracy obniży się w mniejszym stopniu niż wiek emerytalny.
Polacy, którzy spodziewają się pracować po osiągnięciu wieku emerytalnego, najczęściej motywują to (uzasadnioną) obawą przed niskim świadczeniem (54 proc.), które nie wystarczy im na utrzymanie zadowalającego poziomu życia. Co trzecia osoba planująca pracować w wieku emerytalnym przyznała, że nie zrezygnuje z pracy, ponieważ ją lubi. Niewiele rzadziej Polacy deklarują, że ludzie powinni pracować, dopóki zdrowie im na to pozwala. Pojawiające się od czasu do czasu w mediach czarne prognozy, że system emerytalny w Polsce przestanie działać, odzwierciedlają obawy co piątej osoby, która z tego powodu spodziewa się pracować po osiągnięciu wieku emerytalnego (w całym społeczeństwie odsetek ten wynosi ok. 6 proc.).
Karol Pogorzelski ekonomista ING Banku Śląskiego
Dane Zakładu Ubezpieczeń Społecznych i niezależne badania potwierdzają, że seniorzy nie palą się do ucieczki na garnuszek państwa.
Od dziś ZUS zacznie wydawać decyzje o ustaleniu prawa do emerytury osobom, które mogą skorzystać z obniżonego wieku. – W przypadku 50 proc. złożonych wniosków jesteśmy gotowi do wydania decyzji. Pierwsze wypłaty nastąpią 6 października – mówi rzecznik ZUS Wojciech Andrusiewicz.
Do piątku wnioski o ustalenie prawa do emerytury złożyło ponad 196,7 tys. ubezpieczonych. Oznacza to, że na początku października ZUS powinien wydać około 100 tys. decyzji o świadczeniach, choć nie zdąży wydać ich wszystkich przed pierwszą transzą wypłat. Kolejne nastąpią 10., 15. i 25.
Nie jest przesądzone, że wszyscy, którzy złożyli wnioski, otrzymają świadczenie, bowiem około jednej czwartej z nich pracuje. Aby otrzymać emeryturę, będą musieli się zwolnić, choć potem, w praktyce następnego dnia, ponownie mogą się zatrudnić.
Dotychczas wnioski złożyła niespełna połowa osób, które mogą skorzystać w tym roku z obniżonego wieku emerytalnego, a łącznie jest ich ponad 400 tys. ZUS szacował do tej pory, że o świadczenia wystąpi 82 proc. z nich, czyli około 330 tys. osób. – Nie spodziewamy się przekroczenia tej granicy – mówi rzecznik Zakładu Wojciech Andrusiewicz. Urzędnicy ZUS przewidują, że spora część pracujących uprawnionych do emerytury może czekać ze złożeniem wniosku do ostatnich dni października, by pobrać za październik i świadczenie, i wynagrodzenie w pracy. Dlatego ZUS liczy się z kolejną kumulacją zgłoszeń pod koniec miesiąca.
Zakład jest ostrożny w szacowaniu liczby osób, które od razu przejdą na emeryturę. Opiera się na statystyce z poprzednich lat, z której wynikało, że niespełna 83 proc. osób przechodzi na emeryturę od razu po osiągnięciu wieku. Ale sytuacja na rynku pracy od tego czasu zmieniła się radykalnie: niskie bezrobocie i coraz większy brak rąk do pracy powodują, że osoby ze stabilnym zatrudnieniem i otrzymujące przyzwoitą płacę nie mają dużej motywacji do odchodzenia. Emerytalna presja dotyczy dwóch grup osób. Pierwsza to nieaktywni zawodowo bądź aktywni, lecz mający szanse jedynie na emeryturę minimalną, nawet przy pracy dłuższej o dwa czy trzy lata. Z ich punktu widzenia odkładanie decyzji o wzięciu świadczenia nie ma sensu, bo jego wysokość będzie taka sama. Druga grupa to osoby schorowane pracujące często fizycznie, które nie są w stanie dłużej pracować. Poza tymi dwiema grupami presja na rezygnację z pracy będzie zależała od indywidualnych kalkulacji wysokości świadczenia.
To, że grupa pracujących po osiągnięciu wieku może być całkiem spora, pokazują badania zlecone przez firmę Work Service. Według nich ponad 60 proc. osób w wieku 60+ deklaruje aktywność zawodową po osiągnięciu wieku emerytalnego.
– W kontekście wchodzących w życie zmian wieku emerytalnego powinna cieszyć informacja, że w grupie 60+ występuje tak duża chęć pozostania na rynku pracy. Bliska perspektywa emerytury i świadomość wysokości świadczeń na pewno działa mobilizująco, ale jest z pewnością skorelowana z większą dostępnością miejsc zatrudnienia – uważa Maciej Witucki, prezes Work Service.
Pocieszające w badaniu jest również to, że wśród wszystkich Polaków odsetek planujących dalszą pracę na emeryturze wynosi około 54 proc. Główną motywacją są oczywiście pieniądze. Ci, którzy deklarują dalszą aktywność zawodową, robią to dla wyższego przyszłego świadczenia (13,2 proc.) lub chcą łączyć pracę z pobieraniem emerytury (22,8 proc.). Najmocniej do odejścia z rynku pracy palą się pracujący na pełny etat (49,3 proc.). Z kolei rzadziej myślą o takim kroku zatrudnieni na innych umowach (60,7 proc.).
Z ankiet wynika, że im mniejsze są zarobki, tym chętniej rodacy myślą o zastąpieniu pensji emeryturą. Wśród osób pobierających wynagrodzenie w wysokości do 2 tys. zł dalej pracować chce zaledwie 49,3 proc. Co można wiązać z tym, że ich świadczenie będzie najbardziej zbliżone do ostatniej płacy. W grupach nieco lepiej zarabiających – od 2 do 3 tys. zł aktywnych zawodowo chce być ponad 60 proc., podobnie wygląda odsetek wskazań dla dostających co miesiąc więcej niż 3 tys. zł.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama