Huta Królewska w Chorzowie jest zamykana

W poniedziałek 24 listopada pojawiły się pierwsze informacje o wyłączeniu dwóch pieców produkcyjnych Huty Królewskiej w Chorzowie, a w mediach dało się przeczytać o doniesieniach zaniepokojonych pracowników. Dopiero dzień później firma ArcelorMittal Poland wystosowała oficjalne oświadczenie, które potwierdza najgorszy scenariusz. Zakład zostaje zamknięty i produkcja zostanie zakończona już w grudniu.

Reklama

Firma w komunikacie wyjaśniła, że nie była to dla zarządu decyzja łatwa i przez lata próbowano zrobić wszystko, aby to takiej sytuacji jednak nie doszło. Podkreślono, że "ze względu na splot kilku negatywnych zewnętrznych czynników" uniemożliwił plany ratowania zakładu przed zamknięciem.

- To była niezwykle trudna decyzja, biorąc pod uwagę wieloletnią tradycję i historię Huty Królewskiej. Jesteśmy świadomi, że to koniec ważnego rozdziału dla pracowników oraz osób emocjonalnie związanych z hutą. Jako firma w ostatnich latach podjęliśmy wiele działań, aby utrzymać produkcję w tym zakładzie, jednak splot kilku negatywnych zewnętrznych czynników zniweczył nasze wysiłki – przekazał w oświadczeniu Wojciech Koszuta, prezes zarządu i dyrektor generalny ArcelorMittal Poland.

Do tego dochodzą bardziej konkretne i oczywiste powody czysto biznesowe. Okazało się, że udział tego konkretnego zakładu w całkowity wolumenie ArcelorMittal Poland stanowił mniej niż 1 procent. Dodatkowo dochodziły do tego kwestie zabezpieczeń, którym z racji wieku konstrukcji oraz instalacji, coraz trudniej było sprostać.

Zakład pracy z ponad 200-letnią historią zostaje zamknięty. Co dalej z pracownikami?

Zamknięcie zakładu w Chorzowie to przede wszystkim duży problem dla 270 osób, które w nim pracowały. Tutaj także pojawiło się zapewnienie ze strony prezesa zarządu, który podkreślił, że każdy, kto chce może kontynuować pracę w ramach ArcelorMittal Poland.

Spółce zależy, aby zachować w swoich strukturach najbardziej doświadczonych pracowników. Ci mają być - zdaniem przedstawicieli - filarem firmy. W związku z tym w najbliższym czasie odbędzie się szereg spotkań z pracownikami, którym zaproponowane zostaną nowe możliwości oraz oczekiwania dotyczących ich przyszłości.

Reklama

Hutnicy chcą zachować zakład. Apel do premiera Tuska i reakcja urzędu miasta

W tym miejscu warto jeszcze raz pochylić się nad sytuacją pracowników, którzy o zamknięciu zakładu dowiedzieli się w tym samym czasie, co media. W odpowiedzi na swoje pytania usłyszeli, że produkcja w Hucie Królewskiej się już po prostu nie opłaca i konieczne jest przeprowadzenie modernizacji i to w bardzo krótkiej perspektywie czasu.

Mimo wszystko pracownicy czują rozczarowanie zachowaniem zarządu, który o decyzji poinformował ich bardzo późno. Dużo krytyki kierowanych jest bezpośrednio w kierunku związków zawodowych, które - zdaniem samych zatrudnych - nie zachowały się odpowiednio.

- Gdzie były nasze związki zawodowe? Żadne się nie pojawiły, a ponoć w firmie działa 21 związków zawodowych. Nikogo nie było na naszych rozmowach - pytają hutnicy z Chorzowa w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim".

Nie oznacza to jednak, że wszystko jest stracone - a przynajmniej tak sądzą sami pracownicy. Podnoszą oni argument, że skoro w dzisiejszych czasach hutnictwo i przetwórstwo zyskują na znaczeniu, to może da się coś jeszcze zrobić. Pojawiły się nawet odniesienia do premiera Donalda Tuska, który całkiem niedawno aktywnie zaangażował się w ratowanie Huty Częstochowa.

W sprawę zaangażowały się także władze Chorzowa, w tym także sam prezydent miasta - Szymon Michałek. Wystosował on apel do Ministra Aktywów Państwowych, aby włączyć rząd w sytuację Huty. Podkreśla on, że Huta Królewska to "strategiczna infrastruktura przemysłowa" i państwo nie może być w tej sytuacji bierne.

Czy jednak przyniesie to skutek, którego oczekują pracownicy i miasto? Sprawa na pewno jest rozwojowa, choć trzeba sobie powiedzieć jedno - zostało bardzo mało czasu. Być może nagłośnienie tematu zwróci uwagę rządu. W przeciwnym razie zakład z bogatą historią niebawem przejdzie do przeszłości.