W tym roku urzędnicy skarbowi będą bardzo wnikliwie badali sprawy dotyczące nieujawnionych źródeł przychodów. Krajowy Plan Dyscypliny Podatkowej opracowany przez resort finansów nie daje im innej możliwości. W efekcie będą próbowali ściągnąć z Polaków jak najwięcej pieniędzy.
Za ukrywanie dochodów, czyli oszukiwanie fiskusa, podatnikom grozi sankcja w postaci 75-proc. podatku. Wykrycie takich dodatkowych dochodów to nie tylko kwestia walki z szarą strefą, lecz także wysokie wpływy do Skarbu Państwa. Ale jak wiadomo, Polacy to ludzie przedsiębiorczy. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie w skarbówce, znaleźli skuteczny sposób, aby przed nasilonymi działaniami fiskusa się bronić.
Po kontroli, która ujawniła, że podatnik nie wszystkie dochody zgłosił w PIT, ten sam podatnik zagrożony sankcją szybko idzie do urzędu skarbowego i składa deklarację na podatek od czynności cywilnoprawnych (PCC). Albo nawet kilka, gdyż oświadcza, że pożyczek było więcej – od znajomych i od rodziny. A zostały zaciągnięte jeszcze przed 2007 rokiem, a więc przed zmianą ustawy o PCC. Efekt jest taki, że od zadeklarowanych pożyczek trzeba zapłacić 2-proc. podatek od czynności cywilnoprawnych oraz odsetki od zaległości. Ale w ten sposób unika się 75-proc. podatku od nieujawnionych źródeł.
Uciekający przed sankcjami podatnicy wraz z deklaracją PCC składają w urzędzie czynny żal. A więc przyznają, że nie złożyli deklaracji i nie zapłacili podatku, bo nie wiedzieli, że mają taki obowiązek. Oczywiście przepraszają za roztargnienie i proszą o niekaranie. Czynny żal chroni od nałożenia sankcji karnych skarbowych, a więc np. grzywny w wysokości do 30 tys. zł. Po złożeniu czynnego żalu fiskus ma związane ręce i kary nałożyć nie może. Bo aby ją zastosować, musiałby złapać podatnika na tym, że nie opodatkował pożyczki, zanim jeszcze ten sam przyznał się do winy.
Reklama
Jednak uwaga: urzędnicy skarbówki sprawdzą, czy ta pożyczka była możliwa. Jak wyjaśnia Wiesława Dróżdż, rzecznik prasowy administracji podatkowej w Ministerstwie Finansów, organy podatkowe weryfikują informacje o wskazywanych źródłach finansowania. – Sprawdzamy m.in. możliwości finansowe pożyczkodawcy. Dopiero po przeprowadzeniu postępowania dowodowego naczelnik urzędu skarbowego może dać wiarę deklaracji podatnika lub nie – wyjaśnia Wiesława Dróżdż.
Jeśli naczelnik uzna, że pożyczka jest trefna, będzie chciał nałożyć sankcję w wysokości 75-proc. podatku. Tą decyzją można zaskarżyć w sądzie. Wielu osobom udaje się uniknąć sankcji i zapłacić tylko 2-proc. PCC plus odsetki.