Ogromne straty i pensje niższe od minimalnej?
"Rzeczpospolita" dotarła do informacji, z których wynika, że Poczta Polska w 2023 roku poniosła co najmniej 700 mln zł straty. Ponadto nie została też wypłacona rekompensata za poprzednie lata, na którą zgodę miała wydać Komisja Europejska. W związku z tym nie wypłacono pracownikom premii świątecznej, nie podniesiono też pensji, a co więcej – obniżono je do 4023 zł. Wynagrodzenie minimalne od 1 stycznia 2024 roku wynosi 4242 zł, więc jest to 219 zł mniej, co nie jest zgodne z przepisami. Strata może być związana z realizacją usług niekomercyjnych, które świadczy poczta jako operator wyznaczony.
Piotr Moniuszko, który jest szefem Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Poczty, winę za obecną sytuację kieruje w stronę władz poczty i byłego szefostwa Ministerstwa Aktywów Państwowych. Jego zdaniem to zarząd nie zabiegał o zapis ustawy, który zapewniałby wypłatę części środków rekompensaty już na etapie wstępnej zgody Komisji Europejskiej. Ponadto spółka inwestowała też w projekty oceniane przez niego jako błędne.
Biuro prasowe Poczty Polskiej zapewniło jednak "Rzeczpospolitą", że "[osoby] zatrudnione w Poczcie Polskiej i objęte zakładowym układem zbiorowym pracy poza wynagrodzeniem zasadniczym otrzymują również inne dodatki, dlatego też wypłata na konto nigdy nie jest niższa od wysokości wynagrodzenia minimalnego. Pracownicy po spełnieniu określonych kryteriów mogą liczyć także na 13. pensję i dodatek stażowy oraz skorzystać z różnych świadczeń socjalnych". Wszystko więc wskazuje na to, że działania poczty będą zgodne z prawem – wyrównanie pensji do minimalnej przed wypłacenie premii jest dopuszczalne.
Mimo zapewnień, dziennik dotarł jeszcze do informacji, że istnieje możliwość niewypłacalności – nie ma pewności, czy spółka będzie miała środki na wypłacenie wynagrodzeń dla przeszło 60 tys. pracowników. Co jednak warto podkreślić, w takiej sytuacji można skorzystać ze środków Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych.
Z kolei biuro prasowe w wypowiedzi dla "Faktu" uspokaja: "Pracownicy otrzymują pieniądze na czas. Również inne płatności realizowane są terminowo i bez przeszkód".
Rekompensata w wysokości 700 mln złotych miała pojawić się jeszcze w 2023 roku
W listopadzie Komisja Europejska wyraziła wstępną zgodę (nazywaną comfort letter) na przekazanie niemal 700 mln zł jako rekompensatę za lata 2021–2022 dla Poczty Polskiej.
Aby te pieniądze trafiły na konto spółki i można było nimi rozdysponować, potrzebne były zmiany prawne zwarte w nowelizacja ustawy – Prawo pocztowe. Według nich możliwa była wypłata rekompensaty w roku 2023 i kolejnych.
Dlaczego Poczta Polska miałaby uzyskać taką rekompensatę? Ponieważ jest operatorem wyznaczonym, a to sprawia, że ponosi straty z tego tytułu – realizuje bowiem usługi powszechne. Są to między innymi – wydawanie niektórych paczek, doręczanie przesyłek listowych o wadze do 2 kg, przyjmowanie, sortowanie, przemieszczanie przesyłek zarówno w obrocie krajowym, jak i zagranicznym. Ceny za takie usługi są regulowane, a ich wykonywanie może okazać się nierentowne, dlatego w niektórych krajach Unii Europejskiej są dostępne rekompensaty wyrównujące straty. Aby jednak je otrzymać, należy dostać zgodę Komisji Europejskiej. W przypadku Polski poczta otrzymała wstępną zgodę właśnie w listopadzie.
Dlaczego pieniędzy z rekompensaty wciąż nie ma?
Mija jednak czas, a pieniądze wciąż nie zostały wypłacone. Dzieje się tak dlatego, że aby je otrzymać, potrzebna jest nie tylko zgoda Komisji Europejskiej, lecz także Urzędu Komunikacji Elektronicznej. I tutaj pojawia się problem, ponieważ nie została ona jeszcze wyrażona. W grudniu UKE twierdziło, że analizują otrzymany od Komisji Europejskiej comfort letter.
UKE czeka na ostateczną decyzję Komisji Europejskiej, ponieważ comfort letter nie jest wiążący i wypłacanie środków na ten cel już w tym momencie może naruszyć prawo. Jak jednak zaręcza urząd, jeśli tylko weryfikacja dokumentów się zakończy i Komisja Europejska wyrazi ostateczną zgodę, pieniądze trafią do Poczty Polskiej w ciągu kilku dni.