Najniższą prognozę mają ekonomiści BNP Paribas Bank Polska. Jest wiele czynników niepewności, ale biorąc pod uwagę to, co dzieje się w naszej gospodarce i jak wygląda otoczenie zewnętrzne, oceniamy, że będziemy mieć wzrost w okolicach zera - mówi Michał Dybuła, główny ekonomista polskiej filii BNP Paribas.
"Krajowa gospodarka będzie balansować na krawędzi recesji o specyficznej naturze. «Balastem» będą akumulowane w 2022 zapasy, a najsłabszym ogniwem popytu będzie konsumpcja prywatna, coraz silniej tłumiona przez spadek realnych dochodów i brak dopływu kredytu” - napisali w raporcie opublikowanym tuż przed świętami ekonomiści PKO BP. Ich prognoza to wzrost o 0,1 proc.

Podwyżki nie pomogą

Reklama
Dochody Polaków, a zatem i możliwości wydawania pieniędzy w ujęciu realnym, obniżą się, nawet jeśli uwzględni się różnego rodzaju transfery z budżetu czy korzystanie z oszczędności zgromadzonych w okresie pandemii - podkreśla Michał Dybuła.
Reklama
Nie brak ośrodków, które przewidują, że całoroczny wynik konsumpcji będzie realnie gorszy niż w 2022 r. W ostatnim trzydziestoleciu ze spadkiem popytu konsumpcyjnego mieliśmy do czynienia tylko raz, w czasie pandemii w 2020 r.
W zaczynającym się roku niespodzianką byłyby dobre wyniki inwestycji. Z uwagi na wysokie stopy procentowe ograniczona jest aktywność w sektorze mieszkaniowym. Skłonność firm do inwestowania obniża niepewna sytuacja gospodarcza. Wciąż niewyjaśniona pozostaje kwestia pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy. Ankietowani przez nas ekonomiści spodziewają się średnio, że nakłady brutto na środki trwałe urosną w 2023 r. realnie o 1,2 proc.
Część rynku jest jednak zdania, że wyniki inwestycji mogą być lepsze. Jeden z powodów to realizacja KPO ze środków krajowych czy nakłady na obronność. Takie czynniki wskazuje PKO BP. Analitycy tego banku dodają tu również konieczność zmniejszenia energochłonności gospodarki oraz napływ kapitału zagranicznego.
Na finalny poziom PKB wpływ mogą mieć również zapasy. Gdy w trakcie pandemii pojawiały się problemy z łańcuchami dostaw, wiele firm zdecydowało się na zmianę sposobu działania: zwiększyły zapasy, by unikać przerw w produkcji. W zakończonym właśnie roku stany magazynowe zwiększały się również z uwagi na ograniczenie popytu. Utrzymanie zapasów na podobnym poziomie jak w ostatnim czasie albo ich zmniejszanie byłoby czynnikiem sprzyjającym hamowaniu gospodarki.
Ekonomiści podkreślają, że całoroczny wynik PKB „ustawi” I kw. Średnia prognoz wskazuje, że gospodarka skurczy się wtedy o 1,4 proc. w porównaniu z pierwszymi trzema miesiącami 2022 r. Niektórzy analitycy przewidują jednak, że spadek przekroczy 2 proc., a według Santander Bank Polska może wynieść nawet prawie 3 proc.
W ostatnich miesiącach dane na temat aktywności gospodarczej w Polsce okazywały się lepsze od prognoz. To może oznaczać, że i 2023 r. nie będzie tak zły, jak widzą to w tej chwili analitycy. Marcin Mazurek, główny ekonomista mBanku, który oficjalnie wciąż się spodziewa, że gospodarka urośnie o 0,4 proc., już zapowiada podwyżkę prognoz. W IV kw. 2022 r. nie było widać dużego spowolnienia. Cały 2023 r. będzie dość zmienny, jeśli chodzi o oczekiwania - podkreśla analityk.
Najbliższe kwartały będą stały również pod znakiem inflacji. Roczne tempo wzrostu cen w listopadzie wyhamowało do 17,5 proc. W grudniu może jeszcze trochę spowolnić. Ale w kolejnym miesiącu już tak nie będzie.
Styczeń nawet w czasach niskiej inflacji przynosił zmiany cenników. Początek roku sprzyja zwłaszcza podwyżkom cen regulowanych. Od Nowego Roku mamy też zmiany w rządowej „tarczy inflacyjnej”, które mogą przełożyć się zwłaszcza na ceny paliw.
Dalsze przyśpieszenie inflacji jest spodziewane w lutym. Przed rokiem w tym miesiącu weszły w życie rządowe rozwiązania, co dało hamowanie inflacji; teraz będziemy mieć do czynienia z efektem bazy statystycznej.
Efekt bazy będzie działał również w następnych miesiącach - teraz już na naszą korzyść: wystarczy, by miesięczne wzrosty cen były mniejsze niż w analogicznych okresach 2022 r. i inflacja będzie się obniżać. Duża część analityków jest zdania, że w końcówce 2023 r. może wynosić już mniej niż 10 proc.
Inflacja będzie się dość szybko obniżać, ale ekstrapolowanie tempa tego spadku na 2024 czy 2025 r. byłoby niewłaściwe - podkreśla Marcin Mazurek z mBanku. Jedyna droga na wyjście z trudnej sytuacji inflacyjnej to utrzymywanie stóp procentowych bez zmian dłużej niż przez cały 2023 r. - zaznacza.
Niektórzy analitycy przewidują, że już za kilka miesięcy Rada Polityki Pieniężnej zacznie obniżanie kosztu pieniądza.
W ankiecie DGP wzięły udział: Alior Bank, Bank Handlowy, Bank Millennium, Bank Ochrony Środowiska, Bank Pekao, Bank Pocztowy, BNP Paribas Bank Polska, Credit Agricole Bank Polska, ING Bank Śląski, Krajowa Izba Gospodarcza, mBank, PKO BP, Polityka Insight, Polski Instytut Ekonomiczny, Powszechny Zakład Ubezpieczeń i Santander Bank Polska.