Przed wypadkiem w Fukushimie koszty ogrzewania oraz prądu były porównywalne pomiędzy regionami Japonii, bo rynek energii jest w tym kraju silnie regulowany. Po awarii rząd, reagując na nastroje społeczne, wygasił wszystkie reaktory, zaś lukę po atomie zastąpił zwiększonym importem gazu. Ten zwrot poskutkował tym samym, co teraz dzieje się w Europie: skokowym wzrostem cen.
Jednak nie był on jednakowy w całym kraju: w prefekturze Okinawa, która w niewielkim stopniu wykorzystywała energię jądrową, wyniósł ok. 10 proc, a w prefekturze Tokio, mocno uzależnionej od atomu, aż 40 proc. Matthew Neidell (Uniwersytet Columbia), Shinsuke Uchida (Uniwersytet Miejski w Nagoi) i Marcella Veronesi (Uniwersytet w Weronie) przeanalizowali, jaki był wpływ tych gwałtownych zmian cen energii na śmiertelność w latach 2011–2014, szczególnie wśród osób starszych.