W piątek ministrowie spraw wewnętrznych państw UE na nadzwyczajnym spotkaniu zwołanym na skutek sporu francusko-włoskiego o przyjęcie migrantów uratowanych przez statek organizacji pozarządowej, przyjęli 20-punktowy plan powstrzymania napływu migrantów. Tylko w tym roku przez Morze Śródziemne do Europy dotarło około 90 tys. migrantów, co stanowi dwukrotny wzrost w porównaniu do 2021 r.

Reklama

Kierunek: pomoc rozwojowa

Filarem przyjętego planu jest wspieranie krajów pochodzenia migracji, głównie tych z Afryki Północnej. Unijni szefowie resortów spraw wewnętrznych zdecydowali się przeznaczyć na ten cel na razie niecałe 600 mln euro. Unia chce też rozszerzyć i wzmocnić politykę powrotów z uwagi na jej niewielką skuteczność – w ubiegłym roku bowiem tylko 20 proc. osób, które dotarło nielegalnie do Europy, zostało zawróconych do swoich państw. Teraz UE ma zintensyfikować wysiłki dyplomatyczne na rzecz zawierania dwustronnych porozumień z poszczególnymi krajami afrykańskimi. Wzmocnione mają zostać również granice zewnętrzne, a akcje poszukiwawczo-ratownicze lepiej skoordynowane. Ponadto "27" chce także poprawić efektywność walki z mafiami przemytników ludzi.

Wszystkie szlaki migracyjne aktywne

Kontekstem dla piątkowych rozmów było odmówienie przez Francję przyjęcia ponad 200 osób ze statku francuskiej organizacji pozarządowej, który dobił do włoskiego wybrzeża. W zamian za brak zgody ze strony nowego włoskiego rządu Giorgi Meloni na zejście na ląd osób znajdujących się na statku Paryż dodatkowo odmówił przyjęcia 3500 migrantów w ramach dobrowolnego mechanizmu solidarnościowego relokacji. Ostatecznie Włochy i Francja zaakceptowały plan dla powstrzymania śródziemnomorskiego szlaku. UE - jak sygnalizował w piątek szef resortu spraw wewnętrznych sprawujących prezydencję w UE Czech Vít Rakušan - musi bacznie przyglądać się także migracji przez Turcję na Cypr, szlakowi bałkańskiemu, na którym również odnotowywany jest zwiększony ruch oraz granicy polsko-białoruskiej.

Wiele sił populistycznych i europejskich twierdziło po raz kolejny, że Europa nie jest w stanie rozwiązać problemu migracji, a to nieprawda i ministrowie udowodnili dzisiaj, że to nieprawda. Ale nie zapominajmy, że jesteśmy w momencie, w którym na tym postpandemicznym horyzoncie mamy wzrost aktywności na wszystkich głównych szlakach migracyjnych, z wyjątkiem zachodnioatlantyckiego – stwierdził w piątek wiceszef KE Margaritis Schinas. Unijny plan dla basenu Morza Śródziemnego jest jedynie częścią długofalowej europejskiej strategii zarządzania migracją, która wciąż wykuwa się w dużych bólach.

Reklama

Długa droga do systemowych rozwiązań

O tym, że obecna polityka migracyjna i narzędzia, które posiadają państwa członkowskie niekoniecznie najlepiej sprawdzają się w sytuacjach kryzysowych mogliśmy przekonać się m.in. podczas ubiegłorocznego kryzysu na granicy polsko-białoruskiej. Z drugiej strony procedury nie okazały się zawodne w lutym i marcu, kiedy to ruszyła największa fala uchodźców w Europie od II wojny światowej. Obecnie również instytucje europejskie zapewniają, że przygotowują się do napływu kolejnej grupy Ukraińców, którzy są zmuszeni opuścić swoje mieszkania w wyniku rosyjskich bombardowań i odcinania od dostępu do wody i elektryczności kolejnych regionów kraju. W UE największe obawy budzi nałożenie się przyjazdów dużej grupy uchodźców z Ukrainy z kryzysami migracyjnymi na różnych odcinkach granic Europy. Do kolejnych rozmów na ten temat dojdzie 8 grudnia, kiedy to szefowie resortów spraw wewnętrznych będą także dyskutować o rozszerzeniu strefy Schengen o Chorwację, Bułgarię i Rumunię. Dwa ostatnie kraje są szczególnie istotne ze względu na rozległe granice, które - jeśli uda się przełamać opór niektórych stolic - już w przyszłym roku mogą stać się zewnętrznymi granicami samej strefy i UE zarazem.

Wszystkie te dyskusje mają ostatecznie skoncentrować się w przyszłym roku na reformie Paktu o migracji i azylu, który ma stanowić najważniejszy wyznacznik dla polityki migracyjnej UE na najbliższe lata. Ponowiłem dziś apel do ministrów, aby poczynili postępy w pracach nad zestawem reform w ramach Paktu, a następne spotkanie 8 grudnia to wspaniała okazja, żeby posunąć się krok do przodu – mówił wiceszef KE w piątek.

Niewykluczone, że za dwa tygodnie uda się przyjąć tzw. mapę drogową prac nad Paktem, na czym zależy m.in. prezydencji czeskiej, która zakończy swoją działalność z końcem grudnia. Schinas jeszcze przed spotkaniem szefów resortów spraw wewnętrznych stwierdził, że UE nie może zarządzać kryzysem w przypadku każdego pojedynczego statku, lecz potrzebuje strukturalnych zasad i metod radzenia sobie z podobnymi problemami w przyszłości. Droga do ich wypracowania wydaje się jednak jeszcze bardzo długa i wątpliwe, żeby zakończyła ją kolejna prezydencja w UE, którą na pół roku w styczniu 2023 przejmie Szwecja.