Premier w wieczornym wpisie w mediach społecznościowych podkreślił, że "sytuacja związana z zatruciem jednej z największych polskich rzek - Odry, w ciągu kilkunastu godzin stała się najważniejszym tematem publicznej debaty". "Całkowicie podzielam Państwa obawy i oburzenie związane z tą sprawą i zrobię wszystko, co tylko możliwe, by jak najszybciej zminimalizować skutki skażenia i jego wpływ na ekosystem" - dodał Morawiecki.
"Winnych tego skandalu, tego ekologicznego przestępstwa o ogromnej skali - chcemy jak najszybciej znaleźć i ukarać jak najsurowiej! Poleciłem działanie odpowiednim służbom" - wskazał. Jak dodał, "sytuacji, z którą mamy do czynienia, w żaden sposób nie można było przewidzieć, ale z pewnością reakcja odpowiednich służb mogła nastąpić szybciej". "W związku z tym podjąłem decyzję o natychmiastowej dymisji: szefa Wody Polskie Przemysława Dacy, szefa Główny Inspektorat Ochrony Środowiska Michała Mistrzaka" - poinformował Morawiecki.
"Sprawę zatrucia Odry traktuję z najwyższym priorytetem"
"Wnioski na przyszłość zostaną wyciągnięte, a procedury ulepszone. Odpowiedzialność urzędników, to kwestia ważna, ale teraz najbardziej na sercu leży nam ochrona ludzi i przyrody" - podkreślił premier. Jak wskazał, "wciąż nie posiadamy stuprocentowej pewności, co do przyczyn i źródła zatrucia, nie ulega jednak wątpliwości, że mamy do czynienia z jednym z najpoważniejszych skażeń środowiska od dawna". "Jego przyczyny są przedmiotem śledztwa wszystkich organów państwa polskiego, które posiadają odpowiednie kompetencje, sprzęt i wiedzę" - dodał.
"Sprawę zatrucia Odry traktuję z najwyższym priorytetem i jestem w ciągłym kontakcie z Ministerstwo Infrastruktury, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, Ministerstwo Klimatu i Środowiska, wojewodami i pozostałymi organami i służbami walczącymi ze skutkami skażenia" - napisał premier. "W tej chwili działamy zgodnie z przyjętymi procedurami i zaleceniami ekspertów. Kolejne informacje spływają z godziny na godzinę i będziemy informować o rozwoju sytuacji oraz chronić wszystkich narażonych" - podkreślił szef rządu. "Nie spocznę, dopóki źródło i skutki skażenia nie zostaną jak najszybciej wykryte i usunięte, a cała sytuacja odpowiednio wyjaśniona" - zapewnił.
Wąsik: Gdzieś było zaniedbanie
O te dymisje był pytany w Polsat News wiceszef MSWiA. Gdzieś było zaniedbanie służb podległych rządowi, dlatego podjęto decyzje personalne - mówił Wąsik. Dopytywany, czy wcześniej nie docierał żaden sygnał do MSWiA, że coś na Odrze jest "nie tak", wiceminister odparł: Te sygnały powinny płynąć od tych instytucji, które dzisiaj mają zdymisjonowanych szefów". "Sprawdzaliśmy różnego rodzaju sygnały i było chociażby zawiadomienie ministra (wiceministra klimatu, Jacka) Ozdoby do prokuratury w tej sprawie, ale byliśmy także uspokajani, proszę o tym pamiętać, i ta skala była jak gdyby w pewien sposób niedoszacowana przez urzędników, którzy dzisiaj stracili stanowiska - mówił wiceszef MSWiA.
Polityk podkreślił, że ws. zarządzania kryzysowego w związku z zatruciem Odry rząd podjął stosowne działania, a stosowne służby są w sprawę zaangażowane. Jak sprawa wypłynęła dopiero wówczas podjęliśmy te działania - zaznaczył. Jesteśmy zbulwersowani pewnymi sytuacjami i dlatego są zmiany personalne"- wyjaśnił.
"Rzekami zarządzają Wody Polskie, a ochroną zarządza Generalny Inspektor Ochrony Środowiska - te osoby nie spełniły pokładanych oczekiwań. Rzeczywiście można było pewne działania pewnie podjąć wcześniej, stąd są te zmiany personalne" - ocenił Wąsik. Zabrakło także pewnej koordynacji i to dobrze, że ta koordynacja się pojawiła. Wydaje się, że teraz już te służby działają w sposób zespolony: są sztaby wojewódzkie, jest sztab centralny - to wszystko monitorujemy bardzo mocno - podkreślił. Jak wskazał, decyzja ws. zamknięcia dostępu do rzek powinna być podjęta wcześniej. Natomiast decyzje podejmuje się na podstawie pewnej wiedzy - ta wiedza nie została dostarczona przez służby, których szefowie zostali odwołani - dodał Wąsik.