Kwota jest rekordowo wysoka, ale kluczowe jest to, na co zostanie przeznaczona. Lwią część dodatkowych pieniędzy pochłoną podwyżki wynagrodzeńdla lekarzy. Na ten cel w przyszłym roku może pójść nawet 20 mld zł. W ten sposób rząd chce rozwiązać problemy z kadrą medyczną. Reszta zostanie przeznaczona na leczenie pacjentów.
Jak podkreśla dr Małgorzata Gałązka Sobotka, ekspertka ds. zdrowia z Uczelni Łazarskiego, sprawdzianem tego, czy wzrost finansowania przełożył się realnie na poprawę jakości i efektywności ochrony zdrowia w Polsce - będą takie wskaźniki jak czas oczekiwania na świadczenia, ich kompleksowość, ale także te miary bezpośrednie, jak śmiertelność czy oczekiwana długość życia. Szczególnie te dwa ostatnie wskaźniki w ostatnich latach znacząco się pogorszyły. Częściowy wpływ na to miała pandemia, także zły stan zdrowia Polaków przed jej wybuchem, demografia, ale także działanie systemu ochrony zdrowia.
Z planu budżetu NFZ wynika, że w przyszłym roku największy wzrost finansowania obejmie leczenie specjalistyczne: tutaj nakłady będą o 70 proc. wyższe, niż planowano na ten rok. Zamiast 6,9 mld zł ma być aż 11,7 mld zł. Do lekarzy rodzinnych trafi o 9 proc. więcej pieniędzy. Większy wzrost będzie w przypadku rehabilitacji i psychiatrii. NFZ wyda również więcej na programy lekowe. Nadal jednak ok. 50 proc. pieniędzy przeznaczanych na leczenie pochłaniać będzie opieka szpitalna. Co ciekawe - jak wynika z prognoz nie tylko na przyszły rok, lecz także na kolejne trzy lata, do których dotarł Dziennik Gazeta Prawna - budżet państwa nie będzie musiał w ogóle dokładać do leczenia: wystarczy sam spływ składki zdrowotnej. Zgodnie bowiem z przepisami punktem wyjścia jest PKB sprzed dwóch lat. I w takim ujęciu procent PKB przeznaczany na leczenie sukcesywnie rośnie. W 2025 r. ma to być 6,5 proc.
Czytaj więcej w poniedziałkowym wydaniu "Dziennika Gazety Prawnej"