Cykl zacieśniania warunków kredytowych trwa na całego – zadeklarował Adam Glapiński, prezes Narodowego Banku Polskiego. Piątkowa konferencja była dla niego pierwszą okazją do wypowiedzi po czwartkowym posiedzeniu, na którym Rada Polityki Pieniężnej podniosła główną stopę NBP z 4,5 proc. do 5,25 proc. I ostatnią przed zaplanowanym na ten tydzień posiedzeniem Sejmu, na którym ma być głosowany wniosek prezydenta Andrzeja Dudy o powołanie Glapińskiego na drugą kadencję na stanowisku szefa banku centralnego.
Glapiński nie ukrywał, że przed nami dalsze podwyżki stóp. Ale wynajdywał też argumenty, które miały uspokoić kredytobiorców, których raty w niektórych przypadkach są już dwukrotnie wyższe niż u progu jesieni 2021 r., przed startem cyklu zacieśniania polityki pieniężnej. – Już połowę tej drogi cierniowej pewnie przeszliśmy – mówił szef banku centralnego. Wskazywał, że w perspektywie końca 2023 r. lub początku 2024 r. można się spodziewać początku obniżek stóp.
W przyszłości, oby jak najszybciej, nadejdzie czas obniżania stóp procentowych, ale na razie priorytetem jest obniżanie inflacji. Ci, co wzięli kredyty na kilkadziesiąt czy kilkanaście lat, muszą pamiętać, że stopy będą obniżane, jak inflacja zacznie się obniżać – deklarował Glapiński. Według niego warunki do zakończenia cyklu podwyżek stóp pojawią się wówczas, gdy będą „dwa, trzy korzystne odczyty” inflacji, wskazujące, że przestała ona przyśpieszać.
Reklama