Kwestia przekazania Ukrainie MiG-29 nie tylko nie znika z agendy Kongresu, lecz także staje się nawet jednym z ważniejszych wojennych politycznych podziałów w Waszyngtonie. Presję na administrację nasilają republikanie, którzy twierdzą, że rząd Stanów Zjednoczonych działa w tej sprawie zbyt defetystycznie, i wzywają do odważniejszych kroków. Szanse na doprowadzenie do zmiany polityki Waszyngtonu mają nikłe, ale w swoich apelach nie są sami – mogą liczyć na wsparcie części demokratów.
Będący w opozycji republikanie nie poprzestają na jastrzębich wobec Rosji wypowiedziach w mediach. Na Kapitolu wyszli w ostatnich dniach z konkretnymi inicjatywami, mając nadzieję na przekonanie administracji do wycofania sprzeciwu wobec przekazania Ukrainie samolotów bojowych. We wtorek republikańscy kongresmeni skierowali do Pentagonu (resortu obrony) i Departamentu Stanu list, w którym wezwali do "ponownego rozpatrzenia błędnej pozycji, że transfer myśliwców na Ukrainę stanowiłby eskalację w porównaniu z wysyłaniem uzbrojenia, które już zostało dostarczone do Ukrainy przez USA oraz naszych sojuszników i partnerów".
Dokument był tylko wstępną salwą. Główne narzędzie presji to propozycja senackiej rezolucji, którą przedstawił Lindsey Graham, senator Partii Republikańskiej, po wirtualnym wystąpieniu w Kongresie prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. Jej zapisy wzywają amerykański rząd do usprawnienia transferu dla władz w Kijowie myśliwców MiG-29 oraz systemów obrony przeciwlotniczej.
Reklama