Ten strach udziela się politykom, którzy są w stanie uchwalić szaloną ustawę o cenach prądu, cofającą nas w czasy realnego socjalizmu, ośmieszającą i podkopującą pozycję ustrojową Urzędu Regulacji Energetyki, a wszystko po to, by w roku wyborczym uchronić nas przed wzrostem cen energii elektrycznej o jakieś 10–15 zł miesięcznie. Inflacja jest siłą tak potężną, że może zmieniać preferencje partyjne i wyniki wyborów. Jej wpływ na nasze życie jest więc wciąż olbrzymi.
Tymczasem tej groźnej, wysokiej inflacji w Polsce od dawna nie ma. W 2018 r. wzrost cen wyniósł 1,6 proc. Ostatnie dane wskazują, że na koniec lutego inflacja mierzona w skali rocznej to zaledwie 1,2 proc. Taką powyżej 2 proc. mieliśmy ostatnio 7 lat temu. Przekraczającą 5 proc. – w 2001 r. Do wyborów pójdzie więc niedługo pierwszy rocznik, który wychowywał się w świecie stabilnych cen.
Zawodna pamięć
A jednak wielu Polaków wierzy, że wciąż wszystko drożeje. Dlaczego? Powodów jest kilka, większość z nich ma podłoże psychologiczne i wiąże się z tym, jak postrzegamy świat.