Na przejęcie, modernizację i nowe inwestycje w Możejkach płocki koncern naftowy wydał od 2006 r. ponad 4 mld dol. Przez wiele lat projekt przynosił straty, obciążał wyniki finansowe całego Orlenu oraz był klasycznym i szeroko komentowanym przykładem nieudanej próby ekspansji spółek państwa za granicą. Długo wydawało się też, że pieniędzy zainwestowanych w imię wspierania bezpieczeństwa energetycznego Polski nie da się już odzyskać. Rozważano nawet wycofanie się z tej inwestycji.
Osią sporu był transport paliw z Możejek. W 2008 roku Litwini rozebrali 19-kilometrowy odcinek torów łączący rafinerię z łotewskim miastem Renge. To podkopało sens biznesowy przedsięwzięcia – Orlen Lietuva zmuszony był przez lata używać alternatywnego połączenia o długości 150 km.
Dlaczego nasi sąsiedzi z północy zdecydowali się na taki krok? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Jednym z powodów mogła być obawa, że Orlen cały transport z Możejek będzie kierował przez Łotwę, a litewski przewoźnik kolejowy utraci jednego z kluczowych klientów. Cieniem na pechowej inwestycji kładły się też trudne relacje polsko-litewskie. Po latach można powiedzieć, że to realia polityczne, nie biznesowe były główną przeszkodą w osiągnięciu kompromisu. Dla litewskiej gospodarki Orlen Lietuva ma bardzo duże znaczenie: generuje ponad 20 proc. tamtejszego eksportu i pośrednio przyczynia się do stworzenia 30 tys. miejsc pracy.
Porozumienie jest m.in. efektem kary, jaką KE nałożyła na Litwę
Reklama
W 2017 r. Komisja Europejska nałożyła na litewskie koleje 28 mln euro kary i kazała odbudować tory. Jednocześnie poprawiły się stosunki polsko-litewskie (głównie dzięki dobrym stosunkom między premierami Mateuszem Morawieckim i Sauliusem Skvernelisem). Pomóc mogła również współpraca w obszarze elektroenergetyki.
Cieszę się, że dziś możemy mówić o wzmacniającym się partnerstwie i nowych możliwościach. Sprawa Renge, która od lat psuła relacje między naszymi krajami, jest zamykana. Litwa zadeklarowała odbudowę torów i dzisiaj po raz kolejny potwierdziła, że realizuje to zobowiązanie – powiedział Rokas Masiulis, litewski minister transportu, a wcześniej szef resortu energetyki.
Usprawnienie kwestii transportu to dla Możejek szansa na nowe otwarcie w sensie biznesowym i wsparcie dla strategii polegającej na budowie pozycji regionalnego czempiona. Orlen wykupił licencję na tzw. hydrokraking, czyli głębszy przerób ropy naftowej. To umożliwi produkcję lżejszych paliw, m.in. oleju napędowego i benzyn. Orlen nie ujawnia wielkości inwestycji. Wiadomo, że ma skończyć się najpóźniej w 2023 r., a w jej efekcie koncern uzyska taką samą ilość gotowych paliw z 8 mln ton ropy, co dziś z przerobu 10 mln ton.
Większa produkcja w Możejkach trafi głównie do Polski. Popyt na paliwa w naszym kraju rośnie w ogromnym tempie – zużycie benzyny w ciągu kilku lat wzrosło o 20 proc., a diesla aż o 43 proc. Zapotrzebowanie na produkty Orlenu zwiększyło się w niemal identycznych proporcjach. Jak pisaliśmy w ostatnich dniach, rosnący krajowy popyt korzystnie wpływa również na wyniki finansowe Lotosu, który już wkrótce może znaleźć się w grupie Orlenu.
Według deklaracji prezesa PKN Daniela Obajtka przygotowania do przejęcia gdańskiego rywala wkroczyły w zaawansowaną fazę – zabiegania o zgody organów antymonopolowych (szczegóły w wywiadzie poniżej). Przewidywany scenariusz wydarzeń zakłada warunkowe kupno od Skarbu Państwa 32,99 proc. udziałów w grupie Lotos, a potem, zgodnie z przepisami, ogłoszenie giełdowego wezwania na 66 proc. akcji spółki. Kolejnym etapem byłaby konwersja walorów Lotosu na papiery PKN Orlen. Parametry wymiany są podawane na późniejszych etapach transakcji.