O niespodziewanej wolcie w sprawie Lotniska Chopina miał zdecydować premier Mateusz Morawiecki. – Nie ma mowy o likwidacji Okęcia. Będzie ważnym i wygodnym dla warszawiaków uzupełnieniem Centralnego Portu Lotniczego. Taka jest wola i decyzja premiera Morawieckiego – mówił w TVN24 europoseł PiS Ryszard Czarnecki.
Minister infrastruktury Andrzej Adamczyk zaznaczył zaś, że "prawdopodobnie lotnisko Okęcie będzie funkcjonowało wespół w zespół z Centralnym Portem Komunikacyjnym". To rewolucyjna zmiana, bo jeszcze kilka tygodni temu zastępca Adamczyka, Mikołaj Wild, który jest jednocześnie pełnomocnikiem rządu ds. CPK, przekonywał, że zamknięcie Okęcia jest bezwzględnym warunkiem powodzenia lotniska, które ma powstać w gminie Baranów, koło Grodziska Mazowieckiego. Mówił, że nowy port ma umożliwić dynamiczny rozwój LOT-u, a ten nie mógłby działać okrakiem na dwóch lotniskach. Przekonywał też, że Okęcie jest dużą uciążliwością dla okolicznych mieszkańców. Także w niedawnej rozmowie z DGP prezes LOT-u Rafał Milczarski mówił zdecydowanie: – Jeżeli mamy nie zamykać Okęcia, to nie ma sensu budowa CPK. Powiem więcej – moim zdaniem Okęcie powinno się zamknąć nie tylko dla lotów cywilnych, ale także wojskowych. Te tereny trzeba przeznaczyć na rozwojowe z perspektywy Polski projekty – dodał.
W ostatnich dniach lotniska stały się jednak głośnym tematem kampanii wyborczej w Warszawie. Przeciw zamykaniu Okęcia opowiedziało się dwóch kandydatów na prezydenta stolicy – Rafał Trzaskowski (PO) i Jacek Wojciechowicz (niezależni). Mówili, że likwidacja portu będzie nie tylko uciążliwa dla warszawiaków, ale także zahamuje rozwój stolicy. Wskazywali, że w ostatnich latach w Lotnisko Chopina i dojazdy do portu zainwestowano setki milionów złotych.
Nieoczekiwanie także kandydat PiS i wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki kilka dni temu uznał, że Okęcie powinno działać dalej, równolegle do CPK. Stwierdził, że mogłoby to być lotnisko lokalne. Niewykluczone, że ważni politycy PiS przestraszyli się protestów warszawiaków.
Tyle że decyzja o pozostawieniu Okęcia stawia pod znakiem zapytania przyszłość CPK. W liniach LOT wywołała ona zdziwienie. – W ciągu trzech lat dwukrotnie wzrosła liczba pasażerów LOT-u i portów. Budowa CPK jest warunkiem dalszego dynamicznego rozwoju narodowego przewoźnika i sektora pasażerskiego w ogóle. Dla prawidłowego funkcjonowania CPK wskazane jest zamknięcie Lotniska Chopina – mówi Konrad Majszyk z biura prasowego LOT-u.
Tyle że decyzja o pozostawieniu Okęcia stawia pod znakiem zapytania przyszłość CPK. W liniach LOT wywołała ona zdziwienie. – W ciągu trzech lat dwukrotnie wzrosła liczba pasażerów LOT-u i portów. Budowa CPK jest warunkiem dalszego dynamicznego rozwoju narodowego przewoźnika i sektora pasażerskiego w ogóle. Dla prawidłowego funkcjonowania CPK wskazane jest zamknięcie Lotniska Chopina – mówi Konrad Majszyk z biura prasowego LOT-u.
Zostawienie Lotniska Chopina otwarcie krytykuje zespół doradców pełnomocnika ds. CPK. "Gdybym był na miejscu tych, w których interesy uderzy sukces CPK i LOT, ze wszystkich sił walczyłbym o: 1) rozwalenie projektu CPK przez rozproszenie potencjału, dzięki pozostawieniu Okęcia, 2) rozwalenie konkurencyjności PLL LOT i zmianę obecnego zarządu tej firmy" – napisał na Twitterze Patryk Wild, jeden z członków tego zespołu, jednocześnie brat wiceministra infrastruktury odpowiedzialnego za przygotowania do budowy CPK.
– Jestem bardzo zaskoczony decyzją o zostawieniu Okęcia. To może oznaczać powolne rozmywanie projektu CPK – mówi Bartosz Baca, ekspert lotniczy z firmy BBSG. – Jeśli CPK ma być dużym hubem i trampoliną dla LOT-u, to trudno sobie wyobrazić, by operował na dwóch lotniskach w rejonie Warszawy, bo to utrudniłoby przesiadki. Ekonomicznego uzasadnienia nie miałoby też zostawienie Okęcia dla innych linii, bo na tym z kolei straciłby LOT. Nie ma sensu zostawianie także tego portu dla lotów krajowych, bo one nie są dochodowe.
Eksperci przypominają przypadek lotniska Mirabel, położonego 39 km od centrum Montrealu. Powstało w połowie lat 70. i miało być dumą Kanadyjczyków. Władze nie zdecydowały się jednak na jednoczesne zamknięcie bliższego centrum lotniska Dorval. W efekcie linie lotnicze nie były zainteresowane przenosinami do nowego portu. Obecnie w porcie przyjmowane są tylko loty cargo, a Mirabel stał się symbolem marnotrawstwa pieniędzy i niefortunnego planowania.
Szef przedsiębiorstwa Porty Lotnicze Mariusz Szpikowski w rozmowie z DGP podtrzymuje, że po zbudowaniu CPK Lotnisko Chopina powinno zostać zamknięte. – Ostateczne decyzje należą do ministerstwa, ale przesłanki merytoryczne przemawiają przeciw utrzymywaniu portu – mówi. Przekonuje, że do CPK trzeba przenieść zarówno loty długodystansowe – do Ameryki Północnej i Azji, jak i rejsy średniego oraz krótkiego zasięgu. W tej sytuacji zostawienie na Okęciu czarterów i tanich linii tym bardziej nie ma sensu, bo zwykle latają one z lotnisk położonych w dużej odległości od centrów miast.
O tym, że CPK nie powstanie nigdy, przekonany jest prof. Włodzimierz Rydzkowski, kierownik Katedry Polityki Transportowej Uniwersytetu Gdańskiego. – To jest humbug propagandowy. Nie będziemy mieli na to pieniędzy. Mówi się, że port ma kosztować ponad 30 mld zł, ale jestem przekonany, że ta kwota jest poważnie niedoszacowana. Wbrew temu, co mówi zarządca Okęcia, przedsiębiorstwo Porty Lotnicze, to lotnisko ma jeszcze spore rezerwy przepustowości. Jednocześnie PPL powinien przestać blokować rozbudowę portu w Modlinie – dodaje prof. Rydzkowski.
W zeszłym roku Lotnisko Chopina obsłużyło prawie 16 mln pasażerów. Maksymalna przepustowość portu szacowana jest na 22–24 mln podróżnych rocznie. Szef PPL Mariusz Szpikowski przyznaje, że w najbliższych latach konieczne są dalsze inwestycje, m.in. rozbudowa terminalu pasażerskiego.
W zeszłym roku Lotnisko Chopina obsłużyło prawie 16 mln pasażerów. Maksymalna przepustowość portu szacowana jest na 22–24 mln podróżnych rocznie. Szef PPL Mariusz Szpikowski przyznaje, że w najbliższych latach konieczne są dalsze inwestycje, m.in. rozbudowa terminalu pasażerskiego.