Są w słowniku ekonomicznym słowa, których nagminnie się nadużywa. To choćby „innowacyjność”. Innowacyjne – zdaniem producentów – są najbardziej prozaiczne towary. Zobaczcie nasz nowy innowacyjny czajnik. Doceńcie innowacyjny kształt tubki naszej pasty do zębów.
Politycy chcą przeorientować polską gospodarkę z bycia montownią Europy na bycie centrum innowacyjnych technologii i dlatego delegują urzędników, by dofinansowywali projekty, które w swoich biznesplanach co rusz podkreślają, jak bardzo innowacyjnymi produktami zaowocują. Ekonomiści przekonują zaś, że innowacyjność to znak markowy XXI w.
Właściwie, jeśli rozejrzeć się dokoła, to wydaje się, że coś w tym jest. Mamy supernowoczesne komputery, wielofunkcyjne telefony połączone siecią internetową i perspektywę, że wkrótce auta nie będą potrzebować kierowców, a fabryki pracowników, bo zastąpią ich inteligentne roboty. Czy istotnie zatem nie żyjemy w erze superinnowacyjności albo – mówiąc Schumpeterem – ponadprzeciętnie intensywnej twórczej destrukcji?
Reklama
Nie. Podobnie jak herbata od samego mieszania nie zrobi się słodka, tak ciągłe trąbienie o innowacyjności nie uczyni gospodarki prawdziwie innowacyjną. A mówimy o niej tak często, bo gdzieś w głębi duszy czujemy, że w naszych czasach brak jest wielkich idei.

Internet i nic więcej

Pomyślmy o dwóch stulatkach – Nowaku i Kowalskim. Pierwszy rodzi się w 1817 r., drugi – w 1917 r.
Nowak przychodzi na świat niedługo po skonstruowaniu maszyny parowej przez Jamesa Watta, prasy hydraulicznej przez Josepha Bramaha czy maszyny do szycia przez Thomasa Sainta. Za jego życia William Sturgeon buduje elektromagnes, Charles Babbage opracowuje projekt mechanicznej maszyny liczącej, Michael Faraday odkrywa zjawisko indukcji elektromagnetycznej, Samuel Morse patentuje telegraf, James Maxwell wymyśla sposób na robienie kolorowych fotografii, Louis Pasteur proces oczyszczania jedzenia z mikrobów, Thomas Edison patentuje pierwszą sprawnie działającą lampę elektryczną, a Heinrich Hertz udowadnia istnienie fal elektromagnetycznych, czym przyczynia się do powstania radia.