Trzydziesty Bieg Chomiczówki, Bieg o Puchar Bielan, Bieg Wedla w Parku Skaryszewskim, Bieg Górski w Falenicy, Bieg „Policz się z cukrzycą” w ramach Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, Półmaraton Warszawski i Orlen Maraton – to imprezy, które odbędą się w Warszawie od stycznia do kwietnia. Potem 21- i 42-kilometrowe zawody w wielu miastach Polski, zwieńczone planowanym na koniec września Maratonem Warszawskim. Liczba zawodów, przede wszystkim dla amatorów, którzy znaleźli w męczeniu organizmu sposób na życie, rośnie z roku na rok. Rośnie też rynek usług dla nich. I biznes biegowy.
Nikt jeszcze dokładnie nie policzył, ile osób regularnie przemierza u nas ulice, leśne dukty i chodniki. Jeśli spojrzeć na dane dotyczące frekwencji w dużych imprezach biegowych, to jest ona z roku na rok wyższa. Nie oddaje jednak realnej skali szaleństwa, bo wiele osób, nawet biegających od lat, unika tego typu wydarzeń. Nie łapie się więc w żadne, nawet nieoficjalne statystyki, co nie zmienia faktu, że kocha wysiłek i wydaje pieniądze na specjalny sprzęt.
Szacuje się, że na świecie biega regularnie 150 mln ludzi. Ile w Polsce – podania takiej liczby nie podejmuje się ani Polski Komitet Olimpijski, ani żadna inna sportowa organizacja. W Maratonie Poznańskim w 2000 roku udział wzięło 761 zawodników, w 2009 roku już ponad 4 tys. Cracovia Maraton w 2002 roku zaczynał z liczbą 718 biegaczy, dwa lata temu wystartowało ich 2417. W ubiegłorocznych imprezach – lipcowym Biegu Powstania Warszawskiego oraz listopadowym Biegu Niepodległości (także w Warszawie) – limit miejsc został wyczerpany na kilka tygodni przed startem. Na dwa i pół miesiąca przed 8. Półmaratonem Warszawskim (24 marca) na udział zdecydowało się już ponad 9,5 tys. biegaczy (limit to 10 tys.), każdego tygodnia przybywa ich kilkudziesięciu. Wszystko wskazuje na to, że ze względu na brak miejsc na początku lutego zakończą się zapisy.
Jak ostrożnie szacuje Michał Walczewski w portalu MaratonyPolskie.pl, co roku w polskich biegach ulicznych bierze udział między 50 a 80 tys. zawodników. W maratonach, które są już zupełnie wyższą szkołą biegania, od 10 do 15 tys. osób. Ale bez względu na to, ilu tak naprawdę biegaczy jest, ich liczba rośnie. Zarabia się na nich również coraz lepiej.
Reklama

Jajko Kolumba

Zdaniem ekspertów tajemnica efektywnego i przyjemnego pokonywania wielu kilometrów jest bardzo prosta i kryje się w butach. To ich producenci mogą liczyć na stałe, pewne zyski. – Bez odpowiedniego wsparcia stopy biegacza, szczególnie „asfaltowego”, narażone są na mikrourazy i szybkie kontuzje, które trzeba leczyć tygodniami, co wyłącza go z ulubionej aktywności. Zrobi więc wszystko, w praktyce kupi wszystko, by uniknąć takiego rozwoju wypadków – mówi Andrzej Szyszko, masażysta sportowy i fizykoterapeuta, doradca zawodowych piłkarzy.
A producenci za dobrą ochronę stóp każą sobie słono płacić. U nas bardzo popularną marką od lat jest japoński Asics (akronim od łacińskiego zwrotu „anima sana in corpore sano”, czyli w zdrowym ciele, zdrowy duch). Firma wspierająca słynny Maraton Nowojorski produkuje, zdaniem wielu, obecnie jedne z najlepszych butów dla amatorów – model Nimbus. W większości sklepów kosztują ok. 500 zł. Wystarczą na pokonanie ok. 1200 km, co dla biegaczy przemierzających 2–3 razy w tygodniu trasy po 10–15 km oznacza możliwość używania tego obuwia nie dłużej niż przez rok. Później poduszka żelowa w podeszwie traci właściwości amortyzacyjne.
Ale biegacz, szczególnie modny, to nie tylko buty. W licznych sklepach specjalistycznych i internetowych lub w dużych marketach sportowych znajdziemy nie tylko drogie ubrania takich firm jak Asics, Nike, Adidas, Brooks, lecz także tańsze serie produktów mniej znanych firm, jak np. Kalenji. Jeśli dodatkowo trafimy na sezonową wyprzedaż (najbliższa powinna rozpocząć się pod koniec stycznia), możemy kupić wszystko, co zapewni nam wygodę i pozwoli „bez obciachu” pokazać się na imprezie biegowej za ok. 500 zł. Przy czym, oczywiście, jeśli dopiero zaczynamy biegać, nie musi być to wydatek jednorazowy.
Z rzeczy koniecznych, bo zapewniających wygodę w czasie długiej i intensywnej aktywności, musimy mieć biegowe skarpetki (ok. 20 zł), opinające nogi spodnie biegowe – długie zimą (60 zł) i krótkie latem (40 zł) oraz koszulkę biegową z krótkim (70 zł) lub długim rękawem (90 zł) – koniecznie odprowadzającą pot. Producenci sprzętu przewidzieli, że rosnąca grupa biegaczy nie zawiesi aktywności zimą, więc stworzyli także bluzy i kurtki biegowe – bardzo ważne, szczególnie jeśli temperatura spada do 5 stopni C lub jest jeszcze niższa. Produkty dobrej jakości można kupić już za około 60 zł (na wyprzedaży). Zimą dochodzi jeszcze czapka i rękawiczki, ale nie powinniśmy za nie zapłacić więcej niż po 30 zł.
Nikt jeszcze nie oszacował w Polsce wartości rynku akcesoriów niezbędnych biegaczom. Ale jeżeli ostrożnie przyjmiemy, że biega tylko 50 tys. osób (na podstawie wspomnianej wyżej liczby biorących udział w biegach ulicznych), a zapewne jest ich dużo więcej, to biznes robi się duży. Każdy biegacz powinien co rok kupować nowe buty. Nawet jeśli nie decyduje się na najdroższe, to 300–400 zł wyda na pewno, szczególnie jeśli połknął biegowego bakcyla i zależy mu na coraz lepszych wynikach. Tylko to rocznie daje kwotę ok. 20 mln zł.
Każdy też powinien na początku zainwestować w ubranie, co stanowi kolejne 25 mln zł, a potem co jakiś czas je wymieniać, co również idzie w miliony w skali całej Polski. Jeśli dodamy do tego specjalistyczne zegarki (80–200 zł), pulsometry (100–500 zł), opaski na smartfony (30–60 zł), by móc używać biegowych aplikacji (np. Endomondo Sport Tracker i Nike+Running do ściągnięcia z Google Play lub Appstore), odżywki (20–70 zł), żele energetyczne (40–80 zł), opłaty za udział w imprezach biegowych (20–80 zł), także zagranicznych, i bilety lotnicze, by na nie dolecieć, co roku na biegaczach zarabia się kilkadziesiąt milionów złotych. Wraz z rosnącym zainteresowaniem tą formą ruchu (co pokazują statystyki udziału w biegach ulicznych) biznes biegowy staje się jedną z dominujących gałęzi przemysłu sportowego w Polsce. Bo biegacze nawiązują romans z endorfinami najczęściej na zawsze.

Potrzeba duszy

Większość z naszych klientów traktuje bieganie jako atrakcyjny styl życia. Móc im pomagać w realizacji ich planów to przyjemność – ocenia Maciej Kaseja, właściciel Centrum Biegowego Ergo. To sieć sklepów z akcesoriami dla biegaczy. Ale Ergo to również miejsce budowania społeczności warszawskich biegaczy. Co wtorek wieczorem bez względu na pogodę pod patronatem centrum organizowane są treningi, w czasie których doradzają biegacze notujący wyniki w maratonach na poziomie 2 godzin i 30 minut, czyli jak na amatorów jednoznacznie wybitne.
Ergo słynie z tego, że przed zakupem butów, najważniejszego elementu wyposażenia biegacza, przeprowadza analizę wideo stylu biegowego danej osoby. Biegacz wchodzi na bieżnię w butach testowych (bez amortyzacji), a doradca włącza kamerę i nagrywa ruch stóp. Nagranie trwa ok. 40 sekund. Prędkość bieżni dostosowana jest do średnich prędkości testowanego biegacza. Po chwili wiemy, jakie mamy stopy. A dokładnie jaki jest ich typ. Stopa może być neutralna, pronująca (odchylająca się w czasie stawiania do wewnątrz) lub supinująca (na zewnątrz). Najlepsza oczywiście jest ta pierwsza, pozostałe typy wymagają butów, które są wyposażone w podparcie. Podobne rozwiązania proponuje biegaczom również konkurencyjny SklepBiegacza.pl. Na tej podstawie, a także biorąc pod uwagę naszą wagę, doradca dobiera model najlepszy dla nas. Teoretycznie możliwe jest także wykonanie butów dokładnie dopasowanych do kształtu naszych stóp, ale ta przyjemność kosztuje już kilka tysięcy złotych. Wszystko to dzieje się nie tylko po to, byśmy mieli idealny komfort uprawiania sportu, lecz także by zarobić na nas, fakt, że uczciwie, ale jak najwięcej.
– Potrzeba ruchu to też stała potrzeba duszy. Chcę mieć taki styl życia. Mogę lepiej pracować, lepiej myśleć. Coraz więcej osób wie, że to dobra droga. Polska będzie biegać coraz dłużej i coraz częściej – ocenia Robert Korzeniowski, polski chodziarz, mistrz olimpijski z Atlanty, Sydney i Aten, który po zakończeniu wyczynowej kariery sportowej zmienił się w biegacza. Biega codziennie – latem rano, zimą wieczorem. Niedawno został jedną z twarzy masowej stołecznej imprezy Biegnij Warszawo 2012. Po raz pierwszy linię mety w tym biegu 8 października przekroczyło niemal 10 tys. biegaczy. W tym roku zapewne padnie kolejny rekord frekwencji.
Produkcja butów, spodni i koszulek biegowych również się rozkręca. Proporcjonalnie do wzrostu poziomu endorfiny, hormonu szczęścia, popychającej biegaczy do łamania kolejnych kilometrów.
Każdy biegacz powinien zmieniać buty na nowe najdalej co 12 miesięcy. Tylko to daje rocznie biznesowi kwotę 20 mln złotych