Gdy w grudniu ubiegłego roku zapytaliśmy analityków o to, jak bardzo wzrosną ceny żywności w 2011 roku, większość z nich oszacowała, że będzie to 5 proc., i to uwzględniając jednoprocentową podwyżkę VAT na większość artykułów spożywczych. Rzeczywistość okazała się jednak czarniejsza – w ciągu 12 miesięcy przeciętny koszyk zakupowy „DGP”, na który składa się 25 najpopularniejszych towarów, podrożał o 10 proc.
Wpływ na wyższe ceny w sklepach mają przede wszystkim drogie surowce. Za cukier trzeba dziś płacić o 30 proc. więcej niż przed rokiem, co wpłynęło na ceny słodyczy, wyrobów ciastkarskich czy napojów. Z kolei nieurodzaj zbóż, warzyw gruntowych i owoców, jaki miał miejsce w 2010 roku, odbił się zarówno na cenach ich samych, jak i produkowanych z nich przetworów – sam chleb podrożał o 8 proc. Zaś małe zbiory rzepaku doprowadziły do niemal 10-proc. podwyżek cen oleju. – Drożały też mięso, drób i ryby, do których hodowli wykorzystywane były pasze produkowane z drogich zbóż. A w II półroczu zaczęło brakować mięsa, bo przez drogie euro producenci woleli je wywozić za granicę – zauważa Krystyna Świetlik z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. Najwyraźniej widać to po cenach karkówki – rok temu średnia cena kilograma tego mięsa w marketach Auchan, Carrefour i Bomi wynosiła niecałe 7 zł, obecnie jest to niemal 20 zł. Przez mocne euro podrożały także produkty importowane – kawa, herbata czy przyprawy.
Zdaniem Andrzej Gantnera, dyrektora generalnego Polskiej Federacji Producentów Żywności, wytwórcy i sklepy i tak nie przerzucały całości rosnących kosztów na klientów. W przeciwnym wypadku podwyżki sięgałyby 15 proc. i więcej. Same koszty transportu wzrosły bowiem niebotycznie – od stycznia olej napędowy podrożał o 19 proc. Prędzej czy później jednak te dodatkowo poniesione koszty producenci będą chcieli odzyskać. Ale to zapewne dopiero po kryzysie.