"W grupie nowych krajów członkowskich Unii Europejskiej - 12 krajów, łącznie z Bułgarią i Rumunią, Polska ma drugi najwyższy dług publiczny. Węgrzy mają 75 procent, a Polska przekracza w tym roku 55 procent. Mamy bardzo wysoki dług publiczny" - tłumaczy na antenie RMF FM Krzysztof Rybiński, były wiceprezes NBP. Według niego rząd nie chce jednak powiedzieć ludziom prawdy o zadłużeniu, bo chce wygrać wybory.

Reklama

"Jesteśmy przedmiotami w grze o wygrane wybory roku 2011. W takiej grze politycy unikają przekazywania prawdziwego komunikatu obywatelom, tylko starają się powiedzieć fajne, przyjemne, gładkie rzeczy, żeby ludzie się dobrze czuli" - komentuje Rybiński. Odrzuca też oskarżenia ministra finansów, że "histeryzuje".

"Minister finansów na moje argumenty, poparte liczbami, na dane ściągnięte ze strony ministerstwa finansów, Narodowego Banku Polskiego, Eurostatu, gdzie pokazuję, że zadłużamy się w takim tempie jak za czasów Edwarda Gierka. Zamiast merytorycznie się do tego odnieść liczbami, Jacek Rostowski wielokrotnie jakieś liczby podawał i się wtedy mylił, to on mówi językiem inwektyw osobistych. Ja na takie inwektywy nie odpowiadam" - twierdzi Rybiński

Według niego nasz dług publiczny już przekroczył próg ostrzegawczy 55 procent, należałoby więc wprowadzić ostre cięcia, które nakazuje prawo. Rybiński uważa jednak, że rząd stosuje "kreatywne budżetowanie i chowa dług pod dywan", więc na razie problemu udaje się uniknąć.

Reklama

Ekonomista boi się, że w ramach zamiatania pod dywan rząd, jak informował dzisiaj "Dziennik Gazeta Prawna", zniszczy reformę emerytur. "Cały świat traktuje Polskę jako wzór dobrze przeprowadzonej reformy emerytalnej. Teraz ten rząd planuje rozwalenie polskiego systemu emerytalnego i to jest niedobrze" - wyjaśnia.

Może ona jest i dobra, ale ona jest strasznie droga. "To, co trzeba zrobić, to trzeba potanić funkcjonowanie tego systemu, żeby OFE zarabiały wtedy, gdy ludzie zarabiają, żeby akwizycja tyle nie kosztowała. To wszystko chce zrobić Michał Boni w nowym pakiecie ustaw. To jest prawdziwa reforma. Ale jeżeli zabierzemy składki OFE, to będzie tak jak w Argentynie - nacjonalizacja. Zasypiemy dzisiejsze problemy związane z dziurą budżetową pieniędzmi pokolenia naszego i naszych dzieci, bo dla nich już na emerytury wtedy nie starczy" - ostrzega były wiceprezes NBP.