Urzędnicy przychodzą do przedsiębiorców na jeden dzień, potem robią tydzień przerwy i znów wpadają na dzień. Niekiedy przychodzą na parę godzin i do terminu prowadzenia kontroli wliczają tylko pół dnia.
Ministerstwo Finansów na nasze pytanie dotyczące sposobu liczenia okresu kontroli, przesłało pismo, które otrzymali wszyscy dyrektorzy izb skarbowych i urzędów kontroli skarbowej. Wynika z niego, że limity czasowe kontroli u przedsiębiorcy określa się w dniach roboczych. A kontrole prowadzone są w godzinach pracy firmy.
Z wykładni MF urzędnicy wyciągnęli wniosek, że mogą nękać podatników kontrolami w nieregularnych odstępach czasu, a nie w sposób ciągły.
Według Michała Goja, doradcy podatkowego z Ernst&Young, przepisy podatkowe jasno określają moment rozpoczęcia (doręczenie upoważnienia) i zakończenia (doręczenie protokołu) kontroli. Okres pomiędzy tymi zdarzeniami to czas jej trwania. Bezprawne jest więc wliczanie do czasu kontroli jedynie tych dni, w których kontrolujący byli obecni w siedzibie podatnika.
Reklama