Teraz mamy tzw. rejony energetyczne, więc jeśli jesteśmy w rejonie np. Zakładów Energetycznych w Białymstoku czy RWE Stoen w Warszawie, musimy korzystać właśnie z ich usług. Wybór pojawi się jednak już za sześć dni: każdy z nas będzie mógł zdecydować, która firma sprzeda mu prąd. To ona będzie w naszym imieniu dzierżawić kable wysokiego napięcia z najbliższej elektrowni.
W Polsce powstało już kilkadziesiąt firm, które zajmują się handlem prądem (np. PSE-Electra, Elnord, Polenergia, Vattenfall Sales Poland czy Electrabel). Wszystkie konkurują już ze sobą w walce o tzw. klientów instytucjonalnych. Bo dotychczas tylko firmy i instytucje mogły wybierać dostawców prądu. Nie mógł tego robić jednak zwykły "Kowalski".
Oszczędności na konkurencji w energetyce może nie będą duże, ale za to poprawi się jakość obsługi klienta. Każdy dostawca - wiedząc, że klient może z niego w każdej chwili zrezygnować - będzie stawał na głowie, by go szybko i wygodnie obsłużyć.
Są już pierwsze jaskółki tych zmian. Firma Vattenfall zapowiedziała, że aby podpisać z nią umowę, nie trzeba będzie nawet wychodzić z domu. Koncern będzie obdzwaniał potencjalnych klientów i załatwiał z nimi wszystkie formalności przez internet. Podobnie ma działać RWE Stoen.
Od niedzieli będziemy mogli wybrać sobie dostawcę prądu tak, jak wybieramy teraz operatora komórkowego czy platformę cyfrową TV. Eksperci szacują, że z czasem, dzięki konkurencji, na prądzie będzie można zaoszczędzić.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama