Gdybyśmy już dziś zaopatrywali się w skroplony gaz ziemny z Kataru jego 1 metr sześcienny byłby nawet o ponad 30 gr droższy od ceny, jaką za to paliwo płacimy od czerwca bieżącego roku. Przy aktualnych notowaniach ropy naftowej i kursie dolara za LNG zapłacilibyśmy bowiem około 1,13–1,28 zł/m sześciennych, i to jeszcze przed regazyfikacją, czyli przekształceniem skroplonego paliwa ponownie w gaz. Tymczasem cena zużywanego obecnie w Polsce gazu – zgodnie z taryfą Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa (PGNiG) – wynosi 0,92–0,95 zł/m sześciennych.
>>> Rosjanie zakręcą kurek. Unia nie pomoże
Eksperci ostrzegają jednak, że próba wyciągania na tej podstawie wniosków, jakoby za pięć lat, czyli od momentu uruchomienia pierwszych dostaw katarskiego LNG z końcem 2014 roku,mielibyśmy płacić więcej za gaz, jest zbyt pochopna. Gdyby bowiem nawet ostatecznie aktualny stosunek cen LNG do gazu dostarczanego do Polski gazociągiem zachował się na obecnym poziomie, to i tak nie musiałoby to oznaczać, że płacilibyśmy większe rachunki. W ramach kontraktu z Katarem będziemy przez 20 lat importować 1 mln ton LNG (około 1,5 mld m sześc. surowca po regazyfikacji), a to zaledwie 12 proc. naszych przyszłych potrzeb (zużycie gazu w Polsce ma bowiem w ciągu kilku lat wzrosnąć z obecnych 14 do 18 mld m sześc.).
Więcej informacji: Sprowadzany z Kataru gaz może się okazać nawet tańszy od rosyjskiego
p