Według analiz "Pulsu Biznesu" polska waluta straciła dziś ponad 5 groszy. Wszystko dlatego, że inwestorzy pozbywają się złotego. Pytanie: po co? Czy to kolejna spekulacja jakiejś grupy finansistów? Czy też może ruch rynku, który obawia się kryzysu w Polsce? Tak czy inaczej, osłabianie się złotego pokazuje, że ktoś nie wierzy w stabilność naszej waluty.
Co gorsza, prognozy dla złotego nie są najlepsze. "Gdyby dzisiejszy atak na psychologiczną barierę 4 zł, okazał się trwały, najbliższym silnym oporem jest poziom 4,0964 zł. Tam barierę podażową tworzy szczyt z 23 czerwca 2006 roku" - prognozuje Marcin Kiepas z X-Trade Brokers.
Co to oznacza? Jeśli za euro będziemy płacić coraz więcej, ferie w Alpach czy narty na Słowacji po 1 stycznia, będą przyjemnościami bardzo drogimi. Nie sprowadzimy już tańszego sprzętu AGD z Niemiec. Koniec z wypożyczaniem aut we Francji, bo wypożyczalnie zażyczą sobie za wynajem - w przeliczeniu - o kilkaset złotych więcej.
Co więcej, wieści ze świata też nie napawają optymizmem. Wczorajsza "Rzeczpospolita" pisała o niechęci inwestorów do inwestowania w tzw. rynki wschodzące. Wprawdzie wymieniano tam Chiny, Brazylię i Indie. Ale i nas może ktoś potraktować z dużą rezerwą.
Złe wieści dla importerów i turystów. By kupować towary w eurostrefie, musimy wymienić nasze pieniądze na euro, a ta ostatnia waluta drożeje. Za jedno euro trzeba było zapłacić dziś kilka groszy powyżej 4 złotych. Cena dochodzi do tej sprzed ponad dwóch lat. Co gorsza, specjaliści mówią, że to nie koniec ataków na złotego.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama