Indeks pokazujący kondycję największych spółek - WIG20 - po dwóch godzinach handlu wciąż tracił ponad 5 proc. Firmy takie jak banki Pekao SA i PKO BP traciły średnio po 5 proc. Podobnie było z TP SA. O ponad 6 proc. potaniały akcje KGHM. Na cały rynku najwięcej traciły deweloper Orcogroup oraz Indykpol - ok. 20 proc.
A wszystko przez fatalne wieści z giełd w USA oraz w Azji. Na Wall Street mieliśmy prawdziwy dramat, bo amerykańska giełda zamknęła się na poziomie najniższym od pięciu i pół roku. Najwięcej traciły spółki motoryzacyjne, które balansują już na krawędzi bankructwa. Wartość akcji General Motors wróciła do poziomu sprzed 66 lat. Nie lepiej radził sobie Ford, którego wartość cofnęła się o 26 lat.
Pesymizm inwestorów z USA udzielił się wszystkim. Rynki azjatyckie zakończyły dzień średnio 4 proc. pod kreską (to i tak lepiej niż indeksy w Nowym Jorku, gdzie Dow Jones stracił ponad 5, a Nasdaq ponad 6 proc.).
Bliżej kreski z wczorajszego dnia są europejskie indeksy. Londyński FTSE 100 traci 1,4 proc., niemiecki DAX 30 - 2,55 proc., a francuski CAC 40 - 2,66. Wszystkie one jednak zamknęły się wczoraj na minusie, podczas gdy Warszawa zyskała 2 proc.
Zaraza wyprzedaży na nowojorskiej giełdzie dotarła do Europy. Po fatalnym zamknięciu na Wall Street - gdzie wartość akcji np. General Motors cofnęła się o 66 lat - inwestorzy w Warszawie biorą przykład z kolegów z USA. Przez paniczną sprzedaż od początku notowań indeksy tracą po 4-5 proc.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama